Posłanka PiS, Arciszewska-Mielewczyk, oskarżyła rząd, że atakuje religię i Kościół nowym przedmiotem – edukacją zdrowotną.
Początkowo sądziłem, że chodzi o likwidację jednej lekcji religii, czyli o pieniądze dla katechetów. Ale nie – to znowu obsesja seksualna, tak typowa dla tego środowiska.
„Dzieci po takich zajęciach mają w przyszłości awersję do współżycia. Są dzieci, które chodzą do psychologów, psychiatrów, nie chcą nawet spojrzeć na dziewczynkę, bo – przepraszam, muszę to powiedzieć – jeżeli mówi się o wargach sromowych, to niektórzy kojarzą to z surowym mięsem” – stwierdziła posłanka.
Na wstępie chciałbym zapytać panią poseł: jakim cudem dzieci już masowo chodzą do psychologów i psychiatrów z powodu zajęć, których… jeszcze nie ma? Gorzej. Na wieść o edukacji zdrowotnej chłopcy przestali się oglądać za dziewczynkami. Zmienili orientację seksualną? To przecież idiotyzm.
Nie chcę też wiedzieć nic więcej o środowisku pani poseł, w którym wargi sromowe kojarzą się z „surowym mięsem”. Ludożercy?
Szkoła powinna uczyć przede wszystkim tego, co pozwala żyć mądrzej i szczęśliwiej. Myślę tu o trzech obszarach:
-
Analityczne myślenie. Rozpoznawanie faktów i ich logiczna analiza – tego powinna uczyć każda lekcja. To daje możliwość komunikacji ze światem na poziomie merytorycznym. Euglena zielona, całka Riemanna czy data bitwy pod Cedynią są… ważne inaczej. Kto będzie potrzebował – sam się tego nauczy.
-
Wartości. Tolerancja, życzliwość, miłość, rodzina, patriotyzm. Styl prowadzenia każdej lekcji może te postawy budować.
-
Zdrowie. I to rozumiane szeroko – od odżywiania, przez kondycję fizyczną, po zdrowie seksualne. Jemy źle, mało się ruszamy, a seks często to śmieszne ruchy - 4P: po ciemku, po pijaku, pod kołdrą i pośpiesznie. A bez zdrowia – także seksualnego – trudno mówić o szczęśliwym życiu.
A teraz wróćmy do obsesji Kościoła i prawicy.
Średni wiek dziecka, które po raz pierwszy ma kontakt z pornografią w internecie, to 11 lat. Dostęp jest banalny – wystarczy jedno kliknięcie.
Sam wiele lat temu przeżyłem szok. Byłem u rodziny, dziecko pierwszokomunijne opowiadało mi o szkole. Wulgarnym gestem pokazało, co robią na przerwach. Sparaliżowało mnie, więc pokazało mi na smartfonie, co oglądają. Do dziś się czerwienię. Powiedziałem rodzicom – usłyszałem, że nic nie mogą zrobić, bo każde zabezpieczenie rodzicielskie dzieciaki łamią w kilka minut.
Nie trzeba być ekspertem, by wiedzieć, że pornografia nie nauczy dzieci, czym naprawdę jest seks.
Tymczasem ci sami, którzy boją się edukacji seksualnej, nie chcą, by o seksie mówiono w szkołach średnich – wtedy, gdy młodzi już i tak są praktykami.
Tylko jakimi praktykami?
Bo dobry seks jest fundamentem udanej, partnerskiej miłości. Dobry – a nie sprowadzony do prymitywnego „ru…chania”.
A co robi rząd? Tusk zamienił najważniejszą lekcję życia – lekcję o zdrowiu – w lekcję nieobowiązkową. A wiadomo, że dzieci zawsze wybiorą wolne zamiast lekcji. Może niech zrobi nieobowiązkową matematykę.
Na to wszystko nakłada się jeszcze wojna. Episkopat otwarcie namawia rodziców, aby wypisywali dzieci z nowego przedmiotu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz