środa, 29 listopada 2023

Duda może blokować przywrócenie praworządności, ale Przyłębską można olać.




Jedynym hamulcowym w przywróceniu demokracji i praworządności jest Duda.
Jeżeli PiS konstytucję łamał ustawą to naprawić można tylko ustawą.
A te ustawy przywracające praworządność zawetuje Duda.
Zawetuje z pewnością, przecież on osobiście te haniebne ustawy pisał albo podpisywał. Jest tak samo winny jak Kaczyński czy Ziobro. 
Świadkiem koronnym przecież nie zostanie.

Mógłby blokować ustawy - a właściwe wszystko blokować - tzw. Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej.

Nie jestem prawnikiem, ale według mnie Tusk może olać wyroki  dzięki tradycji wprowadzonej przez Kaczyńskiego w 2015 roku. 
Wystarczy stwierdzić, że coś z TK jest nie tak i nie publikować ich wyroków.
Wejście orzeczeń w życie zostanie zablokowane.

A jest dużo cosiów.  Chociażby te: w tzw. TK jest trzech nadmiarowych sędziów, a Przyłębska została powołana niezgodnie z prawem.
Czyli wszystkie dotychczasowe wyroki TK są nieważne.
W ten sposób Przyłębska, która miała być dla PiS ostatnim bastionem, stanie się obciążeniem.
 





wtorek, 28 listopada 2023

Propaganda PiS w mediach publicznych do likwidacji.


PiS gorączkowo szuka kolejnych sposobów obrony pisowskich tub propagandowych, które przejęły media publiczne. 
Wydawało im się, że powołując nieodwoływalną Radę Mediów Narodowych uniemożliwią zmianę zarządu.
Gdy rozeszła się wieść, że nowy rząd, jako właściciel może ogłosić upadłość pisowskich mediów - wtedy likwidator może wymieść propagandowe śmieci bez odpraw - PiS dostał rozwolnienia.

1. Szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański zamierza złożyć wniosek do właśnie powołanego "nowego" rządu Morawieckiego o ponad 3 miliardy złotych dla mediów "publicznych". 
Chodzi o to by rząd Tuska nie ogłosił upadłości pisowskich mediów ze względu na brak środków.
To jest do przeprowadzenia. Morawiecki może rozporządzeniem zezwolić TVP, PR i PAP emisję obligacji na ponad 3 mld z gwarancją Skarbu Państwa. Na drugi dzień "media publiczne" mogą zaciągnąć dług emitując te obligacje. Płynność będzie zachowana. 

2. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wystąpił z wnioskiem do Rady Mediów Narodowych o zmiany statutów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, a Rada Mediów Narodowych te zmiany do statutów wprowadziła.
Na czym polegają? 
W  razie otwarcia likwidacji likwidatorami… zostaną wszyscy członkowie Zarządu oraz kierownik komórki organizacyjnej Spółki zajmującej się obsługą prawną. Pisowski zarząd...
Tak na chłopski rozum.
Jeżeli właściciel ogłosi likwidację spółki ponieważ zarząd doprowadził spółkę do upadłości to likwidatorami będzie… ten zarząd. 
I to jest wpisane do statutów. Paranoja!
Czytam, że to nic nie da, choć nikt nie puszcza farby jak demokracja rozbije mury, które dookoła "mediów publicznych" zbudował PiS. Koalicja demokratyczna nie ujawnia sposobu przejęcia.
Piszą tylko, że Donald Tusk przygotował z gronem wybitnych ekspertów plan bardzo szybkiego przejęcia pisowskiej propagandy. Potrwa to jeden dzień.
Plan Tuska zakłada błyskawiczne chirurgiczne cięcia i będzie zrealizowany w ciągu jednego dnia!!!

Równolegle z przejęciem zacznie się szczegółowy audyt wydatków, bowiem sygnaliści przynieśli do koalicji bardzo dużo dokumentów świadczących o nieprawidłowościach.
Audyty odbędą się miejscach, w których mają znajdować się dokumenty świadczące o wyciąganiu z telewizji ogromnych pieniędzy.
Transfery do spółek zewnętrznych mają być opisane i ujawnione w białej księdze przestępstw. Mowa nawet o setkach milionów złotych.

Telewizja Polska stała się dla wielu działaczy i kooperujących podmiotów żyłą złota.
Nie chodzi tylko o propagandę, potężne sumy transferowano na zewnątrz.
Zatrudniono również masę osób zupełnie bez potrzeby i bez sensu – to rodziny i znajomi partyjnych układów w PiS.

Jestem ciekawy co przygotował nadchodzący rząd i czy to będzie zgodne z prawem.

środa, 15 listopada 2023

List otwarty działaczy opozycji demokratycznej z czasów PRL


 Jako działacze opozycji demokratycznej z czasów PRL oraz byli więźniowie polityczni komunistycznego reżimu zdecydowanie protestujemy przeciwko sianiu nienawiści przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

Wielokrotnie wygłaszane słowa, że ludzie myślący inaczej niż zwolennicy tej partii reprezentują interesy niemieckie, że partie obejmujące właśnie rządy reprezentują ugrupowania niemieckie, a premier Donald Tusk jest niemieckim agentem, są niebywałą podłością.

Z oburzeniem obserwujemy, jak Jarosław Kaczyński kontynuuje głoszenie antyniemieckich obsesji głoszonych przez komunistycznych zbrodniarzy w rodzaju Bieruta, Gomułki czy Moczara.

Jarosław Kaczyński nie zdaje sobie sprawy, że przynależność Polski do Unii Europejskiej i NATO to największy sukces naszej Ojczyzny po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku. Zwłaszcza w obliczu zagrożeń płynących dzisiaj ze wschodu, rosyjskiej napaści na Ukrainę i tego, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, nieustanna agresja werbalna w stosunku do Niemiec, kraju należącego do Unii Europejskiej i naszego sojusznika w NATO to głupota i brak odpowiedzialności.

Obrzucanie wyzwiskami i odbieranie obywatelom Rzeczpospolitej prawa do bycia Polakami są haniebne. W odróżnieniu od Jarosława Kaczyńskiego egzamin z patriotyzmu zdawaliśmy nie w zaciszu domowym, tylko w aresztach, obozach internowanych i więzieniach.

Pamiętamy i szanujemy pomoc narodu niemieckiego i władz RFN, która udzielały Polsce w latach stanu wojennego, w tym cenne wsparcie dla opozycji antykomunistycznej, szczególnie podziemnej „Solidarności”. We wdzięcznej pamięci pozostanie także poparcie Niemiec dla przystąpienia Polski do NATO i Unii Europejskiej.

Wzywamy powołane wczoraj władze Sejmu i Senatu oraz tworzący się rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy do dotrzymania wyborczych obietnic i rozliczenia PiS ze wszystkich przestępstw. Sianie nienawiści przez prezesa PiS jest jednym z nich.


Sygnatariusze:

Grzegorz Boguta

Krzysztof Bondaryk

Marek Borowik

Grzegorz Cygonik

Danuta Czechmanowska

Adam Grzesiak

Władysław Frasyniuk

Marcin Geremek

Maciej Grzywaczewski

Piotr Kapczyński

Marek Kossakowski

Krzysztof Król

Robert Krzysztoń

Jarosław Kurski

Barbara Labuda

Bogdan Lis

Henryk Majewski

Leszek Moczulski

Piotr Niemczyk

Edward Nowak

Józef Pinior

Piotr Polmański

Dariusz Pusz

Krzysztof Pusz

Ryszard Pusz

Piotr Rachtan

Jan Rulewski

Ewa Siemieńska

Krzysztof Siemieński

Henryk Sikora

Jarosław Słoma

Eugeniusz Smolar

Grażyna Staniszewska

Danuta Stołecka-Wójcik

Zbigniew Trafalski

Mateusz Wierzbicki

środa, 8 listopada 2023

Jacek Dąbała: Propagandyści to zło. Niszczą media, szkodzą obywatelom.


 Jacek Dąbała: Propagandyści to zło. Niszczą media, szkodzą obywatelom.

Degenerowanie się władzy ustawodawczej i wykonawczej natychmiast można rozpoznać po dążeniu do zniszczenia trzeciej i czwartej władzy, czyli sądowniczej i dziennikarskiej.

Krzywdzą własny naród i osłabiają państwo. Zniekształcają, oszukują i manipulują, robiąc często karierę za duże pieniądze. Zmieniają i utrwalają w umysłach ludzi obraz świata na jednostronny, ideologiczny, partyjny, fundamentalistyczny, prymitywny i nienawistny. Nierzadko też naiwny, a więc groźny, bo deformujący demokrację. Gdy propagandyści pracują w mediach państwowych, to znaczy, że kradną publiczne pieniądze, są po prostu złodziejami, ponieważ – wskazuje na to obiektywnie logika – korzystają z pieniędzy wszystkich obywateli, a więc także tych, którzy nie zgadzają się z głoszoną przez władzę ideologią.
Propagandyści według „Wielkiego słownika języka polskiego” zajmują się „sterowaniem poglądami ludzi poprzez podawanie do wiadomości publicznej nieprawdziwych informacji dobranych w przemyślany sposób”. Innymi słowy kłamią i manipulują ludźmi. Nie bez powodu synonimami propagandysty są między innymi: orędownik, tuba, apologetyk, demagog, ideolog, misjonarz, agitator czy indoktrynator
Eufemizmy typu „pracownik” jakiegoś medium mogą jedynie osłabiać lub neutralizować negatywny wydźwięk pracy propagandysty. Zresztą, jak widać w synonimach, istnieje pokusa, szczególnie, gdy odbiorca nie jest intelektualnie przygotowany, interpretowania tego zajęcia przewrotnie i nawet bardzo pozytywnie. „Orędownik” występuje przecież także w połączeniu z rozpowszechnianiem, propagowaniem czy popularyzowaniem dobra, co propagandystom zła pozwala sprytnie ukrywać się za taką znaczeniową zasłoną. „Misjonarz” natomiast kojarzy się ludziom wierzącym z nawracaniem na ich wiarę, co uważają za dobre, mimo że takie być nie musi, co historia apodyktycznego nawracania nie raz udowodniła. 

Propagandyści niszczą media, służąc zwykle ideologii konserwatywnej, komunistycznej, faszystowskiej lub religijnej, ale zdarza się, że także liberalnej, gdy jest ona deformowana chociażby anarchią lub polityczno-prawną naiwnością. Można więc w uproszczeniu powiedzieć, że propaganda oznacza degenerację, czyli zło, bo popularyzuje zwykle autorytarne poglądy. 

Najczęściej propagandyści przedstawiają rzeczywistość bezkrytycznie w interesie wybranej partii lub religii. W ten sposób odbiorcy mediów nie mogą wyciągać własnych wniosków, lecz są niejako programowani w stylu „ciemny lud to kupi” (pogardliwe określenie polskiego prawicowego polityka i propagandysty). Niszczenie mediów nie dotyczy tylko budowania fałszywego obrazu otoczenia i zdarzeń, lecz także środowiska medialnego, dziennikarskiego. Uczciwi dziennikarze, rozumiejący wyższy sens demokracji, niezależności i bezstronności mediów, tracą pracę, albo chowają się w programach poza informacją i publicystyką, lub też sami wycofują się z propagandowej stacji. 

Szczególnie cyniczne i wyrachowane mogą być ucieczki z twardej propagandy i chowanie się propagandystów w programach rozrywkowych, interwencyjnych, kulturalnych, tzw. śniadaniowych lub w roli korespondentów. Także ich celebrycka aktywność w mediach społecznościowych ma ukryć bezwstyd i szkodliwość minionej roli propagandysty

Niestety, wielu profesjonalnych dziennikarzy nie piętnuje tego odpowiednio często lub nie porusza tematu, utrwalając niejako „nowy” wizerunek propagandysty. Medialne zło rozlewa się wtedy szerzej, bo zindoktrynowani obywatele uważają propagandystów nawet za gwiazdy mediów tylko dlatego, że widzą ich na ekranach poza informacją i publicystyką. Innymi słowy dochodzi do degeneracji oceny, gdy zło jest hołubione przez obywateli z powodu braku podstawowej medialnej wiedzy, kompetencji czy zdolności intelektualnych. W myśl propagandowej zasady, że kłamstwo powtarzane tysiące razy staje się dla mas prawdą.

Media, politycy i obywatele mają fundamentalny problem z odróżnianiem tak oczywistej prawdy jak propagowanie demokracji i wolności obywatelskiej – profesjonalnej i uczciwej pracy dziennikarskiej właśnie pod tym parasolem – od upowszechniania propagandy, czyli poglądów politycznych na przykład autorytarnej władzy. Otóż trzeba jasno powiedzieć, że dziennikarza pracującego w mediach, gdzie demokracja jest bezdyskusyjnym priorytetem, nie można nazwać propagandystą. A bardzo łatwo do takiej demagogicznej manipulacji dochodzi, gdy media propagandowe zarzucają profesjonalnym i niezależnym mediom propagandę na rzecz opozycji. Przecież, gdy opozycja jest demokratyczna, nie można bezstronnych informacji w interesie demokracji i wolności nazwać stronniczymi i politycznymi czy wręcz partyjnymi, bo takie nie są. Rozciąga się nad nimi demokratyczny parasol, afirmacja takich poglądów, w które po prostu naturalnie wpisuje się jakakolwiek opozycja demokratyczna, partie wolnościowe. 

Jeśli ktoś tego nie rozumie, to popełnia błąd w ocenie i w myśleniu. Nie łudźmy się jednak, że się do tego przyzna lub zmieni zdanie – propagandyści bronią się, idą w zaparte, nazywając siebie obłudnie dziennikarzami. To mniej więcej tak jakby bandyta wmawiał ludziom, uderzając ich pięścią w twarz, że są to miłe pieszczoty. Nazywając rzecz po imieniu, mamy wówczas do czynienia z bandytyzmem medialnym w czystej postaci.

Kierowanie się zasadami demokracji w procesie informowania i uprawiania publicystyki to obowiązek dziennikarski i zabezpieczenie przed zawodowym pogubieniem. Po prostu nie można być propagandystą demokracji i wolności, propagandystą dobra, wykonując profesjonalnie pracę dziennikarską, ponieważ taka właśnie praca służy optymalnemu bezpieczeństwu i dobrostanowi człowieka. 

Profesjonalna informacja i publicystyka poza swoimi podstawowymi funkcjami stają w prawdzie i pomagają w zdolności do wyciągania wniosków i możliwie najbardziej świadomym decydowaniu jako wyborca. W tym demokratycznym dobrostanie mają one obowiązek być możliwie najbardziej bezstronne, niezależne, rozsądne i odpowiedzialne. Idealnych mediów nie ma, podobnie jak nie ma idealnej demokracji, ale ta perspektywa najlepiej służy dziennikarstwu i społeczeństwom. 

Natomiast, w odróżnieniu od roli propagandysty władzy, można być propagatorem demokracji. Mówimy tu o demokracji niezdeformowanej anarchią lub naiwnym i nieracjonalnym prawem. 

Szkody spowodowane przez propagandystów dotyczą nie tylko mediów, ale też zwykłych obywateli i polityków. Ci pierwsi tracą zdolność do samodzielnego podejmowania odpowiedzialnych wyborów, znajdują się pod wpływem efektownych populistycznych kłamstw i manipulacji, ci drudzy degenerują się jeszcze bardziej, niszcząc demokrację jej własnymi zasadami. 

Społeczeństwo, które otrzymuje z mediów państwowych przekazy propagandowe, zaczyna widzieć rzeczywistość oczami partii, która te media kształtuje. Poglądy partyjne stają się najważniejszym drogowskazem światopoglądowym zindoktrynowanych obywateli. Nienawiść, niechęć, brak zaufania i agresja wobec przeciwników politycznych partii rządzącej zakłóca u takich osób jakiekolwiek racjonale myślenie. Dodatkowo nie mają one pojęcia, że zostały zmanipulowane przez propagandystów. Emocjonalne podłoże takiej propagandy prowokuje niektórych nawet do fizycznego atakowania wskazanych przez propagandystów wrogów, do zabijania ich. 

Propagandyści wychowują społecznych ślepych wyznawców, a nie ludzi odpowiedzialnych za własne decyzje. Jest to stosunkowo proste psychologiczne odwzorowanie reakcji tych spośród osób wierzących, które swoją wiarę opierają głównie na wytycznych instytucji religijnych, do których należą. Taki ktoś wierzy władzy bezrefleksyjnie i bezkrytycznie. To po prostu osoba w znacznej mierze społecznie ubezwłasnowolniona, czyli idealny klient zdegenerowanej antydemokratycznej partii lub dyktatora, idealny do pielęgnowania kultu bandyckiej jednostki.

Propagandyści są też złem politycznym, ponieważ niszczą samych polityków. Deprawują ich swoją agresywnością, demagogią, kłamstwami, cynizmem, bezczelnością, chamstwem, służalczością i odrażającą dwulicowością. Najgorsze polityczne cechy konkretnych ludzi u władzy widać jak na dłoni w dążeniu do zdegenerowania publicznych mediów i uczynienia ich głosem partii rządzącej. Ujawnia się w ten sposób cyniczna natura, niestety, większości polityków – chęć podporządkowania sobie darmowej tuby propagandowej za pieniądze wszystkich podatników, także podatki przeciwników władzy. 

Pokusa interpretowania demokracji jako uzasadnionego politycznego przejęcia i wykorzystania publicznych mediów i pieniędzy jest w istocie kradzieżą maskowaną wyborczą decyzją obywateli. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że wygranie wyborów z określoną liczbą większości głosów nie uprawnia do przywłaszczania wspólnej własności wszystkich obywateli. Działanie propagandowe władzy z wykorzystaniem takiego mechanizmu zasługuje na karę dla każdego, kto brał udział w okradaniu odbiorców mediów o innych niż władza poglądach. 

Zdrowy mechanizm polityczny w demokracji trzeba zatem zabezpieczyć twardymi przepisami, aby żadna władza nie ośmielała się wtrącać do mediów, gdy wykonują one swoją demokratyczną i możliwie najbardziej bezstronną pracę. Politycy i partie, które chcą uprawiać propagandę, mogą to robić wyłącznie za pieniądze własne lub swoich zwolenników.

Propagandyści przypominają prokuratorów i sędziów, którzy przestają służyć prawu i zaczynają służyć partii. Przeważnie dla kariery lub pieniędzy. Syndrom politruka. Bywa, że z powodu autorytarnych poglądów. Trzeba więc obywatelom, politykom i dziennikarzom jasno przypomnieć, że każdy prokurator i sędzia, który kolaboruje z władzą, przestaje mieć prawo do wykonywania swojego zawodu i powinien zostać z niego systemowo natychmiast usunięty. Po prostu nie nadaje się do takiej pracy, nie rozumie na czym polega jego rola, podział władzy w demokracji i gwarancja stabilności nowoczesnego państwa. Politruk, bo tak się określa takich ludzi, niestety, nie stoi na straży demokracji i wolności, a więc służy złu. No i jego słowa we własnej obronie są bez znaczenia.

W każdym społeczeństwie rodzą się ludzie o złych skłonnościach, konformiści, karierowicze, służalcy, donosiciele, pieniacze, zdrajcy, demagodzy, agresorzy, psychopaci, dyktatorzy czy pospolici bandyci, a rolą mądrej demokratycznej władzy jest takich ludzi nie dopuszczać lub eliminować z jakiegokolwiek odpowiedzialnego zawodu. Gdy pojawia się propagandowe zło, selekcja jest konieczna, aby nie cierpieli niewinni, zwykli ludzie. 

Warto wszystkim obywatelom stale uświadamiać w szkole i w mediach, że degenerowanie się władzy ustawodawczej i wykonawczej natychmiast można rozpoznać po dążeniu do zniszczenia trzeciej i czwartej władzy, czyli sądowniczej i dziennikarskiej. Wystarczy pierwszy objaw, aby rozpoznać bandytę medialnego i politycznego.

środa, 1 listopada 2023

Szczęśliwej Polski już czas.


 Szczęśliwej Polski już czas. 
Nie potrafię zrozumieć jako to się stało, że naród, który sam sobie wolność wywalczył, mógł ją sam sobie odebrać? I to Polacy, którym tyle razy obcy tę wolność siłą odbierali. 

Nie wierzyłem w pomyślny wynik niedawnych wyborów, choć przyjaciele próbowali zarazić mnie optymizmem. 
Przecież  Polacy kochają wolność i muszą się wreszcie obudzić - mówili.
Przecież w 1980 roku właśnie w Polsce miał miejsce największy zryw wolnościowy, który dokonał się na świecie po II wojnie światowej - mówili. 
Przecież w 1989 roku wyrwaliśmy  się z sowieckiej niewoli, nie tylko dlatego, że w ZSRR była pierestrojka, ale dlatego, że prawie wszyscy Polacy należeli do podziemnego antykomunistycznego oporu - mówili. 

Wszystko to prawda, ale wtedy dyktaturę do Polski przywieźli na czołgach Sowieci, a tę pisowską dyktaturę Polacy wybrali sobie sami. 

Polacy w zamian za spokojne życie w świecie hojnych dopłat, propagandy sukcesu i fałszywej ideologii oddali z trudem wywalczoną wolność w ręce populistycznego oszusta. 
Erich Fromm w „Ucieczce od wolności” pisze o ludzkim lęku przed wolnością jako źródle nazizmu. 

I dlatego nie wierzyłem, że opozycja demokratyczna wygra. Nie wierzyłem, że ludzie przebudzą się z ośmioletniego uśpienia.

Na szczęście nie miałem racji. Na szczęście obudziliśmy się w porę.

Na koniec pokasandryczę. 
Wolność to odpowiedzialność więc z czasem coraz więcej ludzi może dla świętego spokoju chcieć ją znowu komuś oddać. Dlatego wciąż trzeba jej bronić.