środa, 27 grudnia 2023

Profesorowie prawa Aleksander Kappes i Tomasz Siemiątkowski odrzucają opinie, że minister kultury naruszył PiS-owskie prawo - wywiad Piotra Pacewicza w OKO.PRESS.



Praworządność można przywracać inaczej niż drogą ustaw naprawczych. I nie musi to być „niepraworządne”. Dwaj profesorowie prawa argumentują, czemu powołanie Kurskiego w 2016 roku było nie OK, a powołanie Syguta na prezesa TVP w 2023 roku jest OK


PIOTR PACEWICZ


„KRAJOWA Rada Radiofonii i Telewizji, która zgodnie z Konstytucją powinna wybierać władze mediów publicznych, została pozbawiona tej kompetencji przez ustawę niezgodną z Konstytucją. A Rada Mediów Narodowych, której kompetencja została przyznana, także nie może tego zrobić, bo dostała te uprawnienia niezgodnie z Konstytucją. W takiej luce prawnej działał min. Sienkiewicz” – profesorowie prawa Aleksander Kappes i Tomasz Siemiątkowski odrzucają opinie (także OKO.press), że minister kultury naruszył PiS-owskie prawo.


Nie naruszył, bo PiS-owskie prawo o mediach publicznych nie jest prawem. Prawa nie ma.

Piotr Pacewicz, OKO.press: Kilkakrotnie w OKO.press i gościnnie w TVN24 i TOK FM stawiałem tezę, że powołując nowy zarząd TVP, PR i PAP minister Bartłomiej Sienkiewicz złamał prawo, jakie odziedziczyliśmy po autorytarnych rządach PiS. Doszły mnie słuchy, że panów zdaniem, nie mam racji.


Prof. Aleksander Kappes, Kierownik Zakładu Prawa Handlowego Uniwersytetu Łódzkiego: Bo nie ma pan racji.


Prof. Tomasz Siemiątkowski, Kierownik Katedry Prawa Gospodarczego SGH: Publicystycznie można różnie nazywać ten stan przejściowy, jaki mamy, ale analiza prawnicza jest jednoznaczna: minister prawa nie złamał*.


Ustawa z czerwca 2016 roku o Radzie Mediów Narodowych stanowi, że „Rada jest organem właściwym w sprawach powoływania i odwoływania składów osobowych organów publicznej radiofonii i telewizji oraz PAP”. Minister nie wszedł w jej kompetencje?


Żeby ocenić, czy ten przepis prawa obowiązuje, musimy cofnąć się w czasie. Ustalanie składów rad nadzorczych spółek radiofonii i telewizji publicznej od 1992 roku leżało w kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (zgodnie z ówczesnymi art. 27 i art. 28 ustawy o radiofonii i telewizji).

Dokładniej: KRRiT wyłaniała pięć osób do siedmioosobowych rad nadzorczych TVP oraz PR (kandydatów zgłaszały organy kolegialne uczelni akademickich). Szóstą osobę wskazywał minister kultury, siódmą minister skarbu. Członkowie zarządu byli powoływani i odwoływani przez KRRiT, ale wyłącznie na wniosek rady nadzorczej.

Mała ustawa medialna (2015), czyli zamach na Konstytucję

Te kompetencje KRRiT straciła w grudniu 2015 w wyniku tzw. małej ustawy medialnej. Większość sejmowa przegłosowała, że pięcioro członków rad nadzorczych będzie powoływał minister skarbu. Mało tego, minister bezpośrednio powoływał i odwoływał członków zarządu TVP i PR.

Jarosław Kaczyński chciał za wszelką cenę zyskać polityczną kontrolę nad mediami publicznymi i użyć ich do uprawiania propagandy. Ówczesna KRRiT, wybrana przed zwycięstwem wyborczym PiS, nie oddałaby TVP w ręce Jacka Kurskiego, który był prezesem od stycznia 2016 do września 2022 (z krótką przerwą).

I właśnie tę małą ustawę medialną zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, drugi wniosek złożyła grupa posłów.

Trybunał wyrokiem z grudnia 2016 uznał, że wyłączenie KRRiT z powoływania i odwoływania członków rad nadzorczych jest niezgodne z art. 213 ust. 1 Konstytucji (w związku z art. 14 i art. 54 ust. 1). Za niezgodną z Konstytucją TK uznał także nowelizację, zgodnie z którą zarządy spółek radiofonii i telewizji publicznej, w tym prezesa zarządu, powołuje i odwołuje minister.

TK uzasadniał wyrok tym, że uprawnienia organu konstytucyjnego (KRRiT) nie mogą być uszczuplane przez zwykłą ustawę. Ustawodawcy przysługuje wprawdzie "spora swoboda w kształtowaniu organizacyjnym” radiofonii i telewizji publicznej, jednak nie może to prowadzić do pozbawienia KRRiT kompetencji niezbędnych do wykonywania jej konstytucyjnych zadań.

Wyrok TK nie dotyczył RMN, ale doszło do wtórnej niekonstytucyjności

Wyrok TK, wbrew krążącym po mediach opiniom, nie dotyczył jednak Rady Mediów Narodowych, choćby dlatego, że skargi RPO i posłów wpłynęły do TK, zanim RMN powstała.

Zgoda. W czerwcu 2016 została uchwalona kolejna ustawa zmieniająca ustawę o radiofonii i telewizji. Powstała Rada Mediów Narodowych, nowy organ administracji publicznej, któremu przyznano kompetencje władcze w stosunku do TVP.

Poza zapisem w ustawie o RMN, który pan cytował na początku, w ustawie o radiofonii i telewizji znalazły się dwa jednoznaczne artykuły: „Członków rady nadzorczej powołuje i odwołuje Rada Mediów Narodowych” oraz „Członków zarządu, w tym prezesa zarządu, powołuje i odwołuje Rada Mediów Narodowych”.

Ma pan jednak rację, że przepisy o RMN nie zostały zaskarżone do TK, nie była badana ich zgodność z Konstytucją.

Czyli jest prawo, które choć niedemokratyczne, autorytarne w intencji i w praktyce, i w ogóle wstrętne demokratycznej duszy, jednak obowiązuje. Co więcej, generalny wniosek z wyroku TK jest taki, żeby minister nie zastępował instytucji, które są powołane do tego, by wybierać władze mediów publicznych. A minister Sienkiewicz właśnie to zrobił.

Tu jest zasadnicza kwestia, która sprawia, że pana rozumowanie jest fałszywe.

Należy bowiem uznać, że kluczowy przepis, że „członków rady nadzorczej powołuje i odwołuje Rada Mediów Narodowych”, na który pan się powołuje, jest także niezgodny z Konstytucją, mimo braku w tym względzie stosownego rozstrzygnięcia TK.

A to oznacza, że nie należy się nim kierować, i nawet gdyby ktoś chciał, nie można go naruszyć, bo nie jest prawem.

Przyjmuje się bowiem, że jeżeli przepis ustawy późniejszej powiela wadliwość przepisu ustawy wcześniejszej, która to ustawa została uznana przez TK za niezgodny z Konstytucją, to przepis ustawy późniejszej jest także niezgodny z Konstytucją.

W teorii prawa sytuacja taka oceniana jest jako tzw. wtórna niekonstytucyjność.

Oddanie RMN kompetencji przynależnych KRRiT narusza ten sam standard konstytucyjny, co przekazanie ich ministrowi rządu w małej ustawie medialnej. Niezgodność dotyczy tych samych przepisów Konstytucji, z którymi przepis wcześniejszej ustawy był niezgodny. Istota wadliwości obydwu przepisów jest identyczna i dotyczy uszczuplenia kompetencji tego samego organu konstytucyjnego – KRRiT.

Sąd może sam ocenić niekonstytucyjność prawa PiS

Trzymając się jeszcze „pierwotnej niekonstytucyjności” w wyroku z 2016 roku. Może szkoda, że utworzenia RMN nie zaskarżono do TK, bo mielibyśmy jej niekonstytucyjność czarno na białym, a nie przez analogię. I sąd, który ma zdecydować, czy Sienkiewicz miał prawo wymienić władze mediów publicznych w oparciu o kodeks spółek handlowych, miałby prostsze zadanie.

Z orzecznictwa (głównie NSA i wojewódzkich sądów administracyjnych) wynika, że

wtórna niekonstytucyjność zwalnia sąd orzekający z obowiązku wystąpienia z pytaniem do TK o zgodność ustawy z Konstytucją RP.

Sąd może dokonać oceny samodzielnie i jeśli uzna, że dany przepis jest niekonstytucyjny, to nie wywiera on skutków prawnych i powinien być traktowany jako nieistniejący.

Sąd stanie zatem przed wyborem. Kierować się literą obowiązującego prawa albo samodzielnie dokonać oceny jego niekonstytucyjności.

Takie są skutki niszczenia systemu prawnego. Trybunał Konstytucyjny w składzie, jaki ukształtował się pod koniec 2015 roku (z udziałem sędziów „dublerów”, wybranych przez Sejm VIII kadencji na miejsca już obsadzone przez Sejm VII Kadencji) i pod koniec 2016 roku (z „prezesem” Julią Przyłębską) nie jest Trybunałem Konstytucyjnym, o którym stanowi art. 194 Konstytucji.

Składa się bowiem od 2015 roku z dwunastu sędziów, bo trzy osoby (dublerzy) nie mogą być uznane za sędziów TK, a Konstytucja RP stanowi, że TK składa się z piętnastu sędziów. Od 2016 TK nie ma Prezesa – swojego organu konstytucyjnego, gdyż wybór Julii Przyłębskiej na tę funkcję obarczony jest poważnymi wadami.

Skoro TK w znaczeniu konstytucyjnym obecnie nie istnieje, nie można mówić o domniemaniu konstytucyjności ustaw, zgodnie z którym ustawa obowiązuje i jest uważana za zgodną z Konstytucją, dopóki TK nie uzna jej za niezgodną z Konstytucją. Niezależnie od omówionej wyżej koncepcji wtórnej niekonstytucyjności ustawy

brak Trybunału Konstytucyjnego otwiera przed sędziami pole do tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności,

dokonywanej przez sądy powszechne i/lub Sąd Najwyższy (najbardziej znanym przykładem jest tu uchwała trzech połączonych Izb SN z 23 stycznia 2020 roku w sprawie tzw. neosędziów.).

W tej luce prawnej Sienkiewicz użył Kodeksu spółek handlowych

Sens wyroku TK był jasny: polityk (minister) nie może decydować za KRRiT, bo grozi to ograniczeniem wolności słowa i wolności mediów. To może powinniśmy przywrócić te kompetencje KRRiT, nowelizując po raz kolejny nieszczęsną ustawę o radiofonii i telewizji?

Póki co jednak mamy niekonstytucyjną Radę Mediów Narodowych i KRRiT pozbawioną kompetencji kształtowania składu organów TVP. Wyrok „prawdziwego" TK z 2016 roku nie oznacza bowiem, że zawłaszczone kompetencje KRRiT ożywają na nowo. Dopiero nowa ustawa mogłaby przywrócić jej kompetencje, odebrane niekonstytucyjną ustawą. Takiej ustawy jednak nie uchwalono, bo wyrok TK nie został wykonany.

Powstaje więc paradoksalna luka w prawie:

organ, któremu zgodnie z Konstytucją powinna przysługiwać kompetencja, jest jej pozbawiony przez ustawę niezgodną z Konstytucją,

a organ, któremu kompetencja ta została przyznana, także jej nie ma, gdyż przyznanie mu jej jest niezgodne z Konstytucją.

Uchwała Sejmu z 19 grudnia 2023 roku mówiła o „standardach prawa w okresie przejściowym”, ale zapowiadała dążenie do legislacji, „która zapewni trwałe przywrócenie zgodności prawa z Konstytucją”. Naprawienie prawa wymagałoby kolejnej nowelizacji ustawy i oddania KRRiT tego, co jej należne. Ale tu wkracza polityka, bo KRRiT jest kontrolowana przez nominatów PiS na czele z Maciejem Świrskim, który prześladował wolne media. Rząd Tuska stanął wobec takiego samego problemu jak rząd Beaty Szydło w 2015 roku. Tyle że wtedy chodziło o ograniczanie wolności słowa i mediów, a teraz – przynajmniej w deklaracjach – o przywracanie ustawowej roli mediom publicznym.

Ale jakieś tymczasowe – do uchwalenia nowej ustawy – rozwiązanie udało się znaleźć. Przepisy ustawy o radiofonii i telewizji dotyczące powoływania władz spółek [mediów publicznych] stanowią bowiem tzw. przepisy szczególne (lex specialis) w stosunku do regulacji Kodeksu spółek handlowych.

Do 2016 roku ustawa o radiofonii i telewizji „wyłączała” stosowanie artykułów Kodeksu, które są przepisami ogólnymi (lex generalis). Ale skoro kompetencja przyznana KRRiT wygasła i nie została przywrócona, w jej miejsce wchodzi lex generalis, czyli po prostu przepisy Kodeksu spółek (art. 368 i 385). Wybiera władze spółek walne zgromadzenie wspólników.

Czyli samodzielnie minister Sienkiewicz. I problem rozwiązany?

Tak. Sytuacja prawna jest tu jednoznaczna. TVP jest jednoosobową spółką Skarbu Państwa, a uprawnienia walnego zgromadzenia akcjonariuszy pełni minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Może zwoływać zgromadzenie i podejmować uchwały. Jeśli więc 19 grudnia 2023 roku minister, działając jako walne zgromadzenie akcjonariuszy TVP, podjął uchwały o odwołaniu członków rady nadzorczej TVP i powołaniu nowych, to są one zgodne z prawem.

Nie naruszają Konstytucji, w tym określonych w niej kompetencji KRRiT, bo Konstytucja w art. 215 odsyła do ustawy: „Zasady i tryb działania KRRiT, jej organizację oraz szczegółowe zasady powoływania jej członków określa ustawa”.

Skarb Państwa jest właścicielem 100 proc. akcji TVP, majątek TVP należy więc do Skarbu Państwa. Za uprawnieniem Skarbu Państwa do dokonywania zmian w składzie organów TVP w sytuacji, gdy żaden inny podmiot nie może tego robić zgodnie z prawem, przemawia więc wzgląd na ochronę TVP przez właściciela majątku, który zresztą ponosi konsekwencje stanu finansowego TVP, udzielając mu corocznie dotacji budżetowej.

A jakie znaczenie dla panów rozumowania ma uchwała Sejmu z 19 grudnia 2023? Parasol dla działań Sienkiewicza?

Uchwała postuluje przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych. Nie stanowi jednak podstawy prawnej dla analizowanych tu działań ministra kultury, gdyż nie jest źródłem prawa powszechnie obowiązującego.

Uchwałę można czytać jako podstawę polityczną zobowiązującą ministra do podjęcia opisanych w niej działań.

Rzecz w tym, że te działania mają podstawę prawną, którą wskazaliśmy powyżej – w postaci Kodeksu spółek handlowych. Jest to jedyna możliwość, w związku z wyżej opisaną luką prawną, powodującą, że żaden inny organ nie ma na mocy obowiązującego prawa kompetencji do dokonywania zmian personalnych w TVP.

A jeśli sędziowie ocenią to jednak inaczej?

A jeśli sędziowie Krajowego Rejestru Sądowego uznają jednak, że uchwały Sienkiewicza odwołujące dotychczasowych i powołujące nowych członków rady nadzorczej TVP były sprzeczne z prawem i odmówią ich wpisania do rejestru?

Nawet jeżeli sąd rejestrowy miałby taki pogląd, to uchwały zgromadzenia akcjonariuszy (czyli praktycznie ministra kultury) obowiązują dopóty, dopóki Sąd Okręgowy w Warszawie nie wyda prawomocnego wyroku stwierdzającego ich niezgodność z prawem, czyli ich nie uchyli.

Takie uchylenie wyroku mogłoby nastąpić na żądanie (pozew) zamkniętego kręgu podmiotów (zarządu, rady nadzorczej, członków tych organów, akcjonariusza, który głosował przeciwko uchwale itp.)

Tymczasem w przypadku decyzji ministra nie widać, kto mógłby lub chciałby taki wniosek złożyć.

Takie uprawnienia na zasadach ogólnych, przysługuje także prokuratorowi.

Czy to znaczy, że nawet jeśli sąd rejestrowy uzna uchwały ministra Sienkiewicza za sprzeczne z prawem, to i tak musi je respektować i wpisać nowe władze TVP do Krajowego Rejestru Sądowego?

Sąd rejestrowy powinien dokonać wpisu niezależnie od własnego poglądu na ew. wadliwość uchwał i dopóki te uchwały nie zostaną prawomocnie uchylone przez właściwy sąd (Sąd Okręgowy w Warszawie), taki wpis będzie obowiązywał.

Jeszcze raz, ale w prostych słowach: Jak naprawiać praworządność?

Nasza rozmowa jest gęsta od prawniczej argumentacji. Gdybyście panowie profesorowie mieli tzw. prostemu człowiekowi wyjaśnić, dlaczego, kiedy minister rządu PiS powoływał Jacka Kurskiego na szefa TVP, to nie było OK, a kiedy minister rządu Koalicji 15 października powołuje Tomasza Syguta, to jest OK?

To rzeczywiście skomplikowane i trudne do zrozumienia dla nie-prawnika. Może powiemy tak: powołanie Kurskiego nastąpiło na podstawie ustawy jednoznacznie sprzecznej z Konstytucją (co stwierdził „prawdziwy” TK w 2016 roku). Dlatego nie było OK.

Obecnie mamy lukę prawną (zresztą w wyniku niewykonania przez PiS tamtego wyroku TK), bo zmiany personalne w organach TVP nie mogą być dokonywane ani przez KRRiT, ani przez Radę Mediów Narodowych, bo pierwsza nie ma już uprawnień, a druga działa niezgodnie z Konstytucją.

Skoro przepisy szczególne nie mogą być zastosowane, to należy stosować regulację ogólną, czyli powołane wyżej przepisy Kodeksu spółek handlowych. I to jest OK.

Taki stan rzeczy będzie trwał, dopóki Sejm nie uchwali nowej ustawy o radiofonii i telewizji. Oczywiście w sposób zgodny z Konstytucją.

Jednak nie tylko skromny publicysta, także wielu prawników ma wątpliwości. Nawet jeśli akceptujemy to, że nowa władza musi iść na skróty.

Wielu komentatorów mówi mniej więcej tak: zmiany w TVP („szczujni”) były konieczne, trzeba było coś z tym zrobić. Ale minister Sienkiewicz „poszedł po bandzie” i działał na granicy prawa, a nawet naruszył prawo.

My jednoznacznie twierdzimy, że działał zgodnie z prawem, choć ten stan prawny jest skomplikowany.

Na koniec pozwolimy sobie na ogólniejszą refleksję, odnoszącą się nie tylko do zmian w TVP. Wielu prawników, mających zresztą dobre intencje, krytykuje proponowane rozwiązania zmierzające do naprawy praworządności, twierdząc, że nie możemy przywracać praworządności sposobami, które ją łamią.

W efekcie możemy tylko uchwalać ustawy „naprawcze”, czyli czekać jeszcze dwa lata, bo obecny prezydent wiele z takich ustaw, zwłaszcza z zakresu sądownictwa, będzie wetował. Nie podzielamy takiego sposobu myślenia.

Praworządność można przywracać, przynajmniej w pewnym zakresie, wykorzystując inne możliwości niż uchwalanie ustaw naprawczych.

I wcale nie musi to być „niepraworządne”. Tak jak w przypadku działań min. Sienkiewicza.we władze TVP. Nie, Sienkiewicz nie złamał prawa, nie pojechał po bandzie [Kappes, Siemiątkowski]

wtorek, 12 grudnia 2023

"ja zwykły szary człowiek"


                   Testament Szarego Człowieka 

1. Protestuję przeciwko ograniczaniu przez władze wolności obywatelskich.

2. Protestuję przeciwko łamaniu przez rządzących zasad demokracji, w szczególności przeciwko zniszczeniu (w praktyce) Trybunału Konstytucyjnego i niszczeniu systemu niezależnych sądów.

3. Protestuję przeciwko łamaniu przez władzę prawa, w szczególności Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Protestuję przeciwko temu, aby ci, którzy są za to odpowiedzialni (m.in. Prezydent) podejmowali jakiekolwiek działania w kierunku zmian w obecnej konstytucji – najpierw niech przestrzegają tej, która obecnie obowiązuje.

4. Protestuję przeciwko takiemu sprawowaniu władzy, że osoby na najwyższych stanowiskach w państwie realizują polecenia wydawane przez bliżej nieokreślone centrum decyzyjne związane z Prezesem PIS, nieponoszące za swoje decyzje odpowiedzialności. Protestuję przeciwko takiej pracy w Sejmie, kiedy ustawy tworzone są w pośpiechu, bez dyskusji i odpowiednich konsultacji, często po nocach, a potem muszą być prawie od razu poprawiane.

5. Protestuję przeciwko marginalizowaniu roli Polski na arenie międzynarodowej i ośmieszaniu naszego kraju.

6. Protestuję przeciwko niszczeniu przyrody szczególnie przez tych, którzy mają ją chronić (wycinka Puszczy Białowieskiej i innych obszarów cennych przyrodniczo, forowanie lobby łowieckiego, promowanie energetyki opartej na węglu).

7. Protestuję przeciwko dzieleniu społeczeństwa, umacnianiu i pogłębianiu tych podziałów. W szczególności protestuję przeciwko budowaniu „religii smoleńskiej” i na tym tle dzieleniu ludzi.

8. Protestuję przeciwko seansom nienawiści, jakimi stały się „miesięcznice smoleńskie” i przeciwko językowi nienawiści i ksenofobii wprowadzanemu przez władze do debaty publicznej.

9. Protestuję przeciwko obsadzaniu wszystkich możliwych do obsadzenia stanowisk swoimi ludźmi, którzy w większości nie mają odpowiednich kwalifikacji.

10. Protestuję przeciwko pomniejszaniu dokonań, obrzucaniu błotem i niszczeniu autorytetów takich jak np. Lech Wałęsa, czy byli prezesi TK.

11. Protestuję przeciwko nadmiernej centralizacji państwa i zmianom prawa dotyczącego samorządów i organizacji pozarządowych zgodnie z doraźnymi potrzebami politycznymi rządzącej partii.

12. Protestuję przeciwko wrogiemu stosunkowi władzy do imigrantów oraz przeciw dyskryminacji różnych grup mniejszościowych: kobiet, osób homoseksualnych (i innych z LGBT), muzułmanów i innych.

13. Protestuję przeciwko całkowitemu ubezwłasnowolnieniu telewizji publicznej i niemal całego radia i zrobieniu z nich tub propagandowych władzy. Szczególnie boli mnie niszczenie (na szczęście jeszcze nie całkowite) Trójki – radia, którego słucham od czasów młodości.

14. Protestuję przeciwko wykorzystywaniu służb specjalnych, policji i prokuratury do realizacji swoich własnych (partyjnych bądź prywatnych) celów.

15. Protestuję przeciwko nieprzemyślanej, nieskonsultowanej i nieprzygotowanej reformie oświaty.

16. Protestuję przeciwko ignorowaniu ogromnych potrzeb służby zdrowia.
 
Protestów pod adresem obecnych władz mógłbym sformułować dużo więcej, ale skoncentrowałem się na tych, które są najbardziej istotne, godzące w istnienie i funkcjonowanie całego państwa i społeczeństwa.
Nie kieruję żadnych wezwań pod adresem obecnych władz, gdyż uważam, że nic by to nie dało. Wiele osób mądrzejszych i bardziej znanych ode mnie, podobnie jak wiele instytucji polskich i europejskich wzywało już te władze do różnych działań i niezmiennie te apele były ignorowane, a wzywający obrzucani błotem. Najpewniej i ja za to, co zrobiłem też takim błotem zostanę obrzucony. Ale przynajmniej będę w dobrym towarzystwie.

Natomiast chciałbym, żeby Prezes PIS oraz cała PIS-owska nomenklatura przyjęła do wiadomości, że moja śmierć bezpośrednio ich obciąża i że mają moją krew na swoich rękach.

Wezwanie swoje kieruję do wszystkich Polek i Polaków, tych którzy decydują o tym kto rządzi w Polsce, aby przeciwstawili się temu co robi obecna władza i przeciwko czemu ja protestuję. I nie dajcie się zwieść temu, że co jakiś czas działalność władz uspokaja się i daje pozór normalności (jak choćby ostatnio) – za kilka dni czy tygodni znowu będą kontynuować ofensywę, znowu będą łamać prawo. I nigdy nie cofną się i nie oddadzą tego co już raz zdobyli.

Wprawdzie to już dość wyświechtane powiedzenie ale bardzo tutaj pasuje: Jeśli nie my to kto? Kto jak nie my, obywatele ma zrobić porządek w naszym kraju? Jeśli nie teraz to kiedy? Każda chwila zwłoki powoduje, że sytuacja w kraju staje się coraz trudniejsza i coraz trudniej będzie wszystko naprawić.

Przede wszystkim wzywam aby przebudzili się ci, którzy popierają PIS – nawet jeśli podobają się wam postulaty PIS-u to weźcie pod uwagę, że nie każdy sposób ich realizacji jest dopuszczalny. Realizujcie swoje pomysły w ramach demokratycznego państwa prawa, a nie w taki sposób jak obecnie.

Tych, którzy nie popierają PIS-u, bo polityka jest im obojętna albo mają inne preferencje wzywam do działania – nie wystarczy czekać na to co czas przyniesie, nie wystarczy wyrażać niezadowolenia w gronie znajomych, trzeba działać. A form i możliwości jest naprawdę dużo.

Proszę was jednak, pamiętajcie, że wyborcy PIS to nasze matki, bracia, sąsiedzi, przyjaciele i koledzy. Nie chodzi o to, żeby toczyć z nimi wojnę (tego właśnie by chciał PIS) ani „nawrócić ich” (bo to naiwne) ale o to aby swoje poglądy realizowali zgodnie z prawem i zasadami demokracji. Być może wystarczy zmiana kierownictwa partii.

Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej! Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj, zanim całkowicie pozbawi nas wolności. A ja wolność kocham ponad wszystko. Dlatego postanowiłem dokonać samospalenia i mam nadzieję, że moja śmierć wstrząśnie sumieniami wielu osób, że społeczeństwo się obudzi i że nie będziecie czekać, aż wszystko zrobią za was politycy – bo nie zrobią!

Obudźcie się! Jeszcze nie jest za późno!


poniedziałek, 11 grudnia 2023

Prof. Matczak ostrzegał, że PiS szybko wróci, bo niewiele się nauczyliśmy.


 W sobotniej "Gazecie Wyborczej" prof. Matczak ostrzegał, że "PiS szybko wróci, bo niewiele się nauczyliśmy". Podkreślał, że elity ostentacyjnie pogardzają prostaczkami, wyśmiewają się z religijności Polaków, ponadto padają propozycje, "aby zalać PiS betonem".
Napisał. że przeszłości w Turcji wsadzono do więzienia Recepa Erdogana, co wcale nie powstrzymało go przed powrotem i wygraniem wyborów. Nadal zresztą rządzi w Turcji. Podobny scenariusz może wydarzyć się w USA — mający problemy z prawem Donald Trump może wrócić do Białego Domu.

Rozpętało się piekło jakoby Matczak: "idzie na niemądre zderzenie z powszechną, głęboką i uzasadnioną potrzebą rozliczenia PiS".

Matczak zaprzeczył. Powiedział, że PiS trzeba rozliczyć. Wskazał, że przed Trybunałem Stanu powinni stanąć Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro "za usiłowanie konstytucyjnego zamachu stanu".
Kilka tez Matczaka:

• Tusk powinien powołać dwa zespoły: jeden, złożony z prawników, do rozliczenia funkcjonariuszy PiS. Drugi, złożony z psychologów i socjologów, do zrozumienia, dlaczego kilka milionów Polaków wciąż popiera partię antydemokratyczną i niszczącą praworządność.

• Pierwszy zespół, kierowany np. przez Adama Bodnara, powinien się składać z prokuratorów, którzy rozpoczną postępowania karne wobec Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego za to, że nie opublikowali wyroków TK — bo to był zamach stanu — i w sprawie kontaktów polityków z sędziami TK, w tym ich spotkań z Julią Przyłębską.
Drugi zespół, w którym dużą rolę powinna odgrywać lewica, bo ma szczególnie empatyczne ucho na potrzeby tzw. zwyczajnego człowieka i widzi dalej niż do rogatek Wilanowa, powinien przedstawić strategię troski o potrzeby elektoratu PiS pod rządami Donalda Tuska. To oczywiście rada symboliczna.
Chodzi o zbalansowanie dwóch obszarów: rozliczania funkcjonariuszy i troski o elektorat.

• W kontekście prezydenta Dudy nie chodzi tylko o kontrowersyjne ułaskawienie ministra Mariusza Kamińskiego, do czego doszło w 2015 r., w trakcie trwającej sprawy karnej, przed prawomocnym wyrokiem sądu. Ułaskawienie osoby formalnie niewinnej jest jak danie rozwodu narzeczonemu. 
Urzędujący prezydent ma na swoim koncie o wiele poważniejsze czyny — w tym zamach na Sąd Najwyższy, za co powinien być rozliczony.

• Jedna zasada we wszystkich tych sprawach: najpierw spokojne pokazanie wszystkim, w tym elektoratowi PiS, zbrodni, dopiero potem kara.

• Zadaniem prawników jest wylewanie kubła zimnej wody na rozgrzane emocjami głowy — istnieje duże ryzyko, że pomieszają się nam rozliczenia z niszczeniem instytucji, że będziemy leczyć dżumę cholerą. Zamiast odwołać z TK tylko dublerów, co jest legalne, "wyzerujemy" cały TK, co proponuje prof. Sadurski, a co nie ma żadnych podstaw prawnych i ustanowi tragiczny w skutkach precedens. Jeśli raz tak zrobimy, to TK zamieni się w spółkę Skarbu Państwa i będzie łupem politycznym po każdych wyborach.

•  Jeśli piszę teraz, że pogarda wobec elektoratu PiS, widoczna np. w szydzeniu z ważnych dla niego wartości religijnych, zwiększa prawdopodobieństwo powrotu tej partii do władzy, robię to po to, aby ten powrót się nie udał. Bo to byłaby dla Polski tragedia.

• W koalicji jest wiele osób, które tę potrzebę rozumieją, w tym Donald Tusk. Szansę na szerokie wsparcie takiego podejścia upatruję w osobie Adama Bodnara, a także polityków lewicy, jeśli skupią się na polityce społecznej, którą doskonale rozumieją, nie na kwestiach ideologicznych, które polaryzują. W 2015 r. PiS wygrało wybory, bo lepiej niż opozycja zrozumiało potrzeby zwyczajnych ludzi. Teraz przegrało, bo chciało zniszczyć instytucje odpowiedzialne za praworządność i w ten sposób narzucić swoje mniejszościowe poglądy większości, np. w sprawie regulacji aborcji. Aby ta partia nie wróciła do władzy, trzeba działać tak samo, jak PiS w zakresie rozumienia potrzeb zwykłych ludzi i zupełnie odwrotnie w sprawie praworządności i narzucania innym swojego zdania

wtorek, 5 grudnia 2023

"lex Siemens".



 PiS i pisowskie media próbują wykreować aferę "lex Siemens".

Że ustawa wiatrakowa ujawniona w piątek spowodowała zapaść Orlenu, a wzrost akcji Siemensa.

Morawiecki: "Proszę popatrzeć na wczorajsze notowania cen akcji Siemensa, niemieckiej spółki, i polskiej spółki Orlen. Jak dzisiejsza opozycja, na skutek tego lobbingu, przedstawiła swoją propozycję, natychmiast tąpnęły - i to dramatycznie, akcje polskiej spółki Orlen. Rzadko się coś takiego zdarza na giełdzie. I w tym samym czasie dramatycznie wzrosły ceny niemieckiej spółki Siemens". 

Że ta ustawa to niemiecki lobbing? To może garść faktów. 


1. Jeżeli chodzi o piątkowe spadki Orlenu w granicach 7% to w tym roku mieliśmy cztery takie same. 

I piątkowe spadki nie były spowodowane fragmentem dotyczącym wiatraków, ale informacją o tym, że nowy rząd aby utrzymać ceny energii w przyszłym roku zabierze 15 mld złotych z zysku Orlenu. Wszyscy analitycy złapali się za głowę, a inwestorzy sprzedawali akcje na potęgę. 


2. Akcje Siemens Energy AG w środę rano wyceniane były na 10,63 euro. W ciągu dnia ich wartość wzrosła do 10,95 euro. W piątek sięgnęła 11,40 euro, a na zamknięciu handlu było to 10,34 euro. Więc gdzie ten skok? Akcje rosną od październikowego dołka.


3. Wiązanie wzrostu notowań Siemensa na niemieckiej giełdzie ze spadkiem notowań Orlenu na polskiej giełdzie to kompletna Idiotyzm. Polska to dla Siemensa mały rynek, nie ma szczególnego znaczenia. A już na pewno nie takiego, by wywindować kurs akcji. Niemiecka spółka skorzystała  na trendzie widocznym dla całego  niemieckiego indeksu DAX. W listopadzie wzrósł on o 10%.

Siemens rośnie od październikowego dołka po zapowiedzi rządu niemieckiego, że będzie ratował firmę. 


4.  Spółka Siemens Energy opublikowała niedawno raport dotyczący roku finansowego 2023. W całym roku zamówienia wzrosły o 33,8%. - do 50,4 mld euro, a przychody wzrosły o 9,9% - do 31,1 mld euro. Ale to nie wszystko. Order backlog, czyli wartość zamówień, które spółka otrzymała, ale jeszcze nie zrealizowała, osiągnął nowy rekordowy poziom 112 miliardów euro. 

Zmiana obecnej ustawy wiatrakowej w Polsce byłaby drobną zmianą dla Siemensa. 


5. Warto też podkreślić, że Siemens nie jest jedynym procentem turbin. Ma ok. 25%. udziałów w europejskim rynku. Poważnymi graczami są też duński Vestas oraz inni niemieccy producenci - Enercon i Nordex. Wśród globalnych konkuretów Siemensa wymienić można chiński Goldwind czy amerykański GE.


6. Morawiecki zapomniał, że zarządzane przez PiS PGE na początku 2023 podpisała największy kontrakt w historii polskiej energetyki odnawialnej z Siemensem, a wcześniej Siemens jeszcze wygrał przetarg od PGE największy blok gazowy w Rybniku.


środa, 29 listopada 2023

Duda może blokować przywrócenie praworządności, ale Przyłębską można olać.




Jedynym hamulcowym w przywróceniu demokracji i praworządności jest Duda.
Jeżeli PiS konstytucję łamał ustawą to naprawić można tylko ustawą.
A te ustawy przywracające praworządność zawetuje Duda.
Zawetuje z pewnością, przecież on osobiście te haniebne ustawy pisał albo podpisywał. Jest tak samo winny jak Kaczyński czy Ziobro. 
Świadkiem koronnym przecież nie zostanie.

Mógłby blokować ustawy - a właściwe wszystko blokować - tzw. Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej.

Nie jestem prawnikiem, ale według mnie Tusk może olać wyroki  dzięki tradycji wprowadzonej przez Kaczyńskiego w 2015 roku. 
Wystarczy stwierdzić, że coś z TK jest nie tak i nie publikować ich wyroków.
Wejście orzeczeń w życie zostanie zablokowane.

A jest dużo cosiów.  Chociażby te: w tzw. TK jest trzech nadmiarowych sędziów, a Przyłębska została powołana niezgodnie z prawem.
Czyli wszystkie dotychczasowe wyroki TK są nieważne.
W ten sposób Przyłębska, która miała być dla PiS ostatnim bastionem, stanie się obciążeniem.
 





wtorek, 28 listopada 2023

Propaganda PiS w mediach publicznych do likwidacji.


PiS gorączkowo szuka kolejnych sposobów obrony pisowskich tub propagandowych, które przejęły media publiczne. 
Wydawało im się, że powołując nieodwoływalną Radę Mediów Narodowych uniemożliwią zmianę zarządu.
Gdy rozeszła się wieść, że nowy rząd, jako właściciel może ogłosić upadłość pisowskich mediów - wtedy likwidator może wymieść propagandowe śmieci bez odpraw - PiS dostał rozwolnienia.

1. Szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański zamierza złożyć wniosek do właśnie powołanego "nowego" rządu Morawieckiego o ponad 3 miliardy złotych dla mediów "publicznych". 
Chodzi o to by rząd Tuska nie ogłosił upadłości pisowskich mediów ze względu na brak środków.
To jest do przeprowadzenia. Morawiecki może rozporządzeniem zezwolić TVP, PR i PAP emisję obligacji na ponad 3 mld z gwarancją Skarbu Państwa. Na drugi dzień "media publiczne" mogą zaciągnąć dług emitując te obligacje. Płynność będzie zachowana. 

2. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wystąpił z wnioskiem do Rady Mediów Narodowych o zmiany statutów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, a Rada Mediów Narodowych te zmiany do statutów wprowadziła.
Na czym polegają? 
W  razie otwarcia likwidacji likwidatorami… zostaną wszyscy członkowie Zarządu oraz kierownik komórki organizacyjnej Spółki zajmującej się obsługą prawną. Pisowski zarząd...
Tak na chłopski rozum.
Jeżeli właściciel ogłosi likwidację spółki ponieważ zarząd doprowadził spółkę do upadłości to likwidatorami będzie… ten zarząd. 
I to jest wpisane do statutów. Paranoja!
Czytam, że to nic nie da, choć nikt nie puszcza farby jak demokracja rozbije mury, które dookoła "mediów publicznych" zbudował PiS. Koalicja demokratyczna nie ujawnia sposobu przejęcia.
Piszą tylko, że Donald Tusk przygotował z gronem wybitnych ekspertów plan bardzo szybkiego przejęcia pisowskiej propagandy. Potrwa to jeden dzień.
Plan Tuska zakłada błyskawiczne chirurgiczne cięcia i będzie zrealizowany w ciągu jednego dnia!!!

Równolegle z przejęciem zacznie się szczegółowy audyt wydatków, bowiem sygnaliści przynieśli do koalicji bardzo dużo dokumentów świadczących o nieprawidłowościach.
Audyty odbędą się miejscach, w których mają znajdować się dokumenty świadczące o wyciąganiu z telewizji ogromnych pieniędzy.
Transfery do spółek zewnętrznych mają być opisane i ujawnione w białej księdze przestępstw. Mowa nawet o setkach milionów złotych.

Telewizja Polska stała się dla wielu działaczy i kooperujących podmiotów żyłą złota.
Nie chodzi tylko o propagandę, potężne sumy transferowano na zewnątrz.
Zatrudniono również masę osób zupełnie bez potrzeby i bez sensu – to rodziny i znajomi partyjnych układów w PiS.

Jestem ciekawy co przygotował nadchodzący rząd i czy to będzie zgodne z prawem.

środa, 15 listopada 2023

List otwarty działaczy opozycji demokratycznej z czasów PRL


 Jako działacze opozycji demokratycznej z czasów PRL oraz byli więźniowie polityczni komunistycznego reżimu zdecydowanie protestujemy przeciwko sianiu nienawiści przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

Wielokrotnie wygłaszane słowa, że ludzie myślący inaczej niż zwolennicy tej partii reprezentują interesy niemieckie, że partie obejmujące właśnie rządy reprezentują ugrupowania niemieckie, a premier Donald Tusk jest niemieckim agentem, są niebywałą podłością.

Z oburzeniem obserwujemy, jak Jarosław Kaczyński kontynuuje głoszenie antyniemieckich obsesji głoszonych przez komunistycznych zbrodniarzy w rodzaju Bieruta, Gomułki czy Moczara.

Jarosław Kaczyński nie zdaje sobie sprawy, że przynależność Polski do Unii Europejskiej i NATO to największy sukces naszej Ojczyzny po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku. Zwłaszcza w obliczu zagrożeń płynących dzisiaj ze wschodu, rosyjskiej napaści na Ukrainę i tego, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, nieustanna agresja werbalna w stosunku do Niemiec, kraju należącego do Unii Europejskiej i naszego sojusznika w NATO to głupota i brak odpowiedzialności.

Obrzucanie wyzwiskami i odbieranie obywatelom Rzeczpospolitej prawa do bycia Polakami są haniebne. W odróżnieniu od Jarosława Kaczyńskiego egzamin z patriotyzmu zdawaliśmy nie w zaciszu domowym, tylko w aresztach, obozach internowanych i więzieniach.

Pamiętamy i szanujemy pomoc narodu niemieckiego i władz RFN, która udzielały Polsce w latach stanu wojennego, w tym cenne wsparcie dla opozycji antykomunistycznej, szczególnie podziemnej „Solidarności”. We wdzięcznej pamięci pozostanie także poparcie Niemiec dla przystąpienia Polski do NATO i Unii Europejskiej.

Wzywamy powołane wczoraj władze Sejmu i Senatu oraz tworzący się rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy do dotrzymania wyborczych obietnic i rozliczenia PiS ze wszystkich przestępstw. Sianie nienawiści przez prezesa PiS jest jednym z nich.


Sygnatariusze:

Grzegorz Boguta

Krzysztof Bondaryk

Marek Borowik

Grzegorz Cygonik

Danuta Czechmanowska

Adam Grzesiak

Władysław Frasyniuk

Marcin Geremek

Maciej Grzywaczewski

Piotr Kapczyński

Marek Kossakowski

Krzysztof Król

Robert Krzysztoń

Jarosław Kurski

Barbara Labuda

Bogdan Lis

Henryk Majewski

Leszek Moczulski

Piotr Niemczyk

Edward Nowak

Józef Pinior

Piotr Polmański

Dariusz Pusz

Krzysztof Pusz

Ryszard Pusz

Piotr Rachtan

Jan Rulewski

Ewa Siemieńska

Krzysztof Siemieński

Henryk Sikora

Jarosław Słoma

Eugeniusz Smolar

Grażyna Staniszewska

Danuta Stołecka-Wójcik

Zbigniew Trafalski

Mateusz Wierzbicki

środa, 8 listopada 2023

Jacek Dąbała: Propagandyści to zło. Niszczą media, szkodzą obywatelom.


 Jacek Dąbała: Propagandyści to zło. Niszczą media, szkodzą obywatelom.

Degenerowanie się władzy ustawodawczej i wykonawczej natychmiast można rozpoznać po dążeniu do zniszczenia trzeciej i czwartej władzy, czyli sądowniczej i dziennikarskiej.

Krzywdzą własny naród i osłabiają państwo. Zniekształcają, oszukują i manipulują, robiąc często karierę za duże pieniądze. Zmieniają i utrwalają w umysłach ludzi obraz świata na jednostronny, ideologiczny, partyjny, fundamentalistyczny, prymitywny i nienawistny. Nierzadko też naiwny, a więc groźny, bo deformujący demokrację. Gdy propagandyści pracują w mediach państwowych, to znaczy, że kradną publiczne pieniądze, są po prostu złodziejami, ponieważ – wskazuje na to obiektywnie logika – korzystają z pieniędzy wszystkich obywateli, a więc także tych, którzy nie zgadzają się z głoszoną przez władzę ideologią.
Propagandyści według „Wielkiego słownika języka polskiego” zajmują się „sterowaniem poglądami ludzi poprzez podawanie do wiadomości publicznej nieprawdziwych informacji dobranych w przemyślany sposób”. Innymi słowy kłamią i manipulują ludźmi. Nie bez powodu synonimami propagandysty są między innymi: orędownik, tuba, apologetyk, demagog, ideolog, misjonarz, agitator czy indoktrynator
Eufemizmy typu „pracownik” jakiegoś medium mogą jedynie osłabiać lub neutralizować negatywny wydźwięk pracy propagandysty. Zresztą, jak widać w synonimach, istnieje pokusa, szczególnie, gdy odbiorca nie jest intelektualnie przygotowany, interpretowania tego zajęcia przewrotnie i nawet bardzo pozytywnie. „Orędownik” występuje przecież także w połączeniu z rozpowszechnianiem, propagowaniem czy popularyzowaniem dobra, co propagandystom zła pozwala sprytnie ukrywać się za taką znaczeniową zasłoną. „Misjonarz” natomiast kojarzy się ludziom wierzącym z nawracaniem na ich wiarę, co uważają za dobre, mimo że takie być nie musi, co historia apodyktycznego nawracania nie raz udowodniła. 

Propagandyści niszczą media, służąc zwykle ideologii konserwatywnej, komunistycznej, faszystowskiej lub religijnej, ale zdarza się, że także liberalnej, gdy jest ona deformowana chociażby anarchią lub polityczno-prawną naiwnością. Można więc w uproszczeniu powiedzieć, że propaganda oznacza degenerację, czyli zło, bo popularyzuje zwykle autorytarne poglądy. 

Najczęściej propagandyści przedstawiają rzeczywistość bezkrytycznie w interesie wybranej partii lub religii. W ten sposób odbiorcy mediów nie mogą wyciągać własnych wniosków, lecz są niejako programowani w stylu „ciemny lud to kupi” (pogardliwe określenie polskiego prawicowego polityka i propagandysty). Niszczenie mediów nie dotyczy tylko budowania fałszywego obrazu otoczenia i zdarzeń, lecz także środowiska medialnego, dziennikarskiego. Uczciwi dziennikarze, rozumiejący wyższy sens demokracji, niezależności i bezstronności mediów, tracą pracę, albo chowają się w programach poza informacją i publicystyką, lub też sami wycofują się z propagandowej stacji. 

Szczególnie cyniczne i wyrachowane mogą być ucieczki z twardej propagandy i chowanie się propagandystów w programach rozrywkowych, interwencyjnych, kulturalnych, tzw. śniadaniowych lub w roli korespondentów. Także ich celebrycka aktywność w mediach społecznościowych ma ukryć bezwstyd i szkodliwość minionej roli propagandysty

Niestety, wielu profesjonalnych dziennikarzy nie piętnuje tego odpowiednio często lub nie porusza tematu, utrwalając niejako „nowy” wizerunek propagandysty. Medialne zło rozlewa się wtedy szerzej, bo zindoktrynowani obywatele uważają propagandystów nawet za gwiazdy mediów tylko dlatego, że widzą ich na ekranach poza informacją i publicystyką. Innymi słowy dochodzi do degeneracji oceny, gdy zło jest hołubione przez obywateli z powodu braku podstawowej medialnej wiedzy, kompetencji czy zdolności intelektualnych. W myśl propagandowej zasady, że kłamstwo powtarzane tysiące razy staje się dla mas prawdą.

Media, politycy i obywatele mają fundamentalny problem z odróżnianiem tak oczywistej prawdy jak propagowanie demokracji i wolności obywatelskiej – profesjonalnej i uczciwej pracy dziennikarskiej właśnie pod tym parasolem – od upowszechniania propagandy, czyli poglądów politycznych na przykład autorytarnej władzy. Otóż trzeba jasno powiedzieć, że dziennikarza pracującego w mediach, gdzie demokracja jest bezdyskusyjnym priorytetem, nie można nazwać propagandystą. A bardzo łatwo do takiej demagogicznej manipulacji dochodzi, gdy media propagandowe zarzucają profesjonalnym i niezależnym mediom propagandę na rzecz opozycji. Przecież, gdy opozycja jest demokratyczna, nie można bezstronnych informacji w interesie demokracji i wolności nazwać stronniczymi i politycznymi czy wręcz partyjnymi, bo takie nie są. Rozciąga się nad nimi demokratyczny parasol, afirmacja takich poglądów, w które po prostu naturalnie wpisuje się jakakolwiek opozycja demokratyczna, partie wolnościowe. 

Jeśli ktoś tego nie rozumie, to popełnia błąd w ocenie i w myśleniu. Nie łudźmy się jednak, że się do tego przyzna lub zmieni zdanie – propagandyści bronią się, idą w zaparte, nazywając siebie obłudnie dziennikarzami. To mniej więcej tak jakby bandyta wmawiał ludziom, uderzając ich pięścią w twarz, że są to miłe pieszczoty. Nazywając rzecz po imieniu, mamy wówczas do czynienia z bandytyzmem medialnym w czystej postaci.

Kierowanie się zasadami demokracji w procesie informowania i uprawiania publicystyki to obowiązek dziennikarski i zabezpieczenie przed zawodowym pogubieniem. Po prostu nie można być propagandystą demokracji i wolności, propagandystą dobra, wykonując profesjonalnie pracę dziennikarską, ponieważ taka właśnie praca służy optymalnemu bezpieczeństwu i dobrostanowi człowieka. 

Profesjonalna informacja i publicystyka poza swoimi podstawowymi funkcjami stają w prawdzie i pomagają w zdolności do wyciągania wniosków i możliwie najbardziej świadomym decydowaniu jako wyborca. W tym demokratycznym dobrostanie mają one obowiązek być możliwie najbardziej bezstronne, niezależne, rozsądne i odpowiedzialne. Idealnych mediów nie ma, podobnie jak nie ma idealnej demokracji, ale ta perspektywa najlepiej służy dziennikarstwu i społeczeństwom. 

Natomiast, w odróżnieniu od roli propagandysty władzy, można być propagatorem demokracji. Mówimy tu o demokracji niezdeformowanej anarchią lub naiwnym i nieracjonalnym prawem. 

Szkody spowodowane przez propagandystów dotyczą nie tylko mediów, ale też zwykłych obywateli i polityków. Ci pierwsi tracą zdolność do samodzielnego podejmowania odpowiedzialnych wyborów, znajdują się pod wpływem efektownych populistycznych kłamstw i manipulacji, ci drudzy degenerują się jeszcze bardziej, niszcząc demokrację jej własnymi zasadami. 

Społeczeństwo, które otrzymuje z mediów państwowych przekazy propagandowe, zaczyna widzieć rzeczywistość oczami partii, która te media kształtuje. Poglądy partyjne stają się najważniejszym drogowskazem światopoglądowym zindoktrynowanych obywateli. Nienawiść, niechęć, brak zaufania i agresja wobec przeciwników politycznych partii rządzącej zakłóca u takich osób jakiekolwiek racjonale myślenie. Dodatkowo nie mają one pojęcia, że zostały zmanipulowane przez propagandystów. Emocjonalne podłoże takiej propagandy prowokuje niektórych nawet do fizycznego atakowania wskazanych przez propagandystów wrogów, do zabijania ich. 

Propagandyści wychowują społecznych ślepych wyznawców, a nie ludzi odpowiedzialnych za własne decyzje. Jest to stosunkowo proste psychologiczne odwzorowanie reakcji tych spośród osób wierzących, które swoją wiarę opierają głównie na wytycznych instytucji religijnych, do których należą. Taki ktoś wierzy władzy bezrefleksyjnie i bezkrytycznie. To po prostu osoba w znacznej mierze społecznie ubezwłasnowolniona, czyli idealny klient zdegenerowanej antydemokratycznej partii lub dyktatora, idealny do pielęgnowania kultu bandyckiej jednostki.

Propagandyści są też złem politycznym, ponieważ niszczą samych polityków. Deprawują ich swoją agresywnością, demagogią, kłamstwami, cynizmem, bezczelnością, chamstwem, służalczością i odrażającą dwulicowością. Najgorsze polityczne cechy konkretnych ludzi u władzy widać jak na dłoni w dążeniu do zdegenerowania publicznych mediów i uczynienia ich głosem partii rządzącej. Ujawnia się w ten sposób cyniczna natura, niestety, większości polityków – chęć podporządkowania sobie darmowej tuby propagandowej za pieniądze wszystkich podatników, także podatki przeciwników władzy. 

Pokusa interpretowania demokracji jako uzasadnionego politycznego przejęcia i wykorzystania publicznych mediów i pieniędzy jest w istocie kradzieżą maskowaną wyborczą decyzją obywateli. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że wygranie wyborów z określoną liczbą większości głosów nie uprawnia do przywłaszczania wspólnej własności wszystkich obywateli. Działanie propagandowe władzy z wykorzystaniem takiego mechanizmu zasługuje na karę dla każdego, kto brał udział w okradaniu odbiorców mediów o innych niż władza poglądach. 

Zdrowy mechanizm polityczny w demokracji trzeba zatem zabezpieczyć twardymi przepisami, aby żadna władza nie ośmielała się wtrącać do mediów, gdy wykonują one swoją demokratyczną i możliwie najbardziej bezstronną pracę. Politycy i partie, które chcą uprawiać propagandę, mogą to robić wyłącznie za pieniądze własne lub swoich zwolenników.

Propagandyści przypominają prokuratorów i sędziów, którzy przestają służyć prawu i zaczynają służyć partii. Przeważnie dla kariery lub pieniędzy. Syndrom politruka. Bywa, że z powodu autorytarnych poglądów. Trzeba więc obywatelom, politykom i dziennikarzom jasno przypomnieć, że każdy prokurator i sędzia, który kolaboruje z władzą, przestaje mieć prawo do wykonywania swojego zawodu i powinien zostać z niego systemowo natychmiast usunięty. Po prostu nie nadaje się do takiej pracy, nie rozumie na czym polega jego rola, podział władzy w demokracji i gwarancja stabilności nowoczesnego państwa. Politruk, bo tak się określa takich ludzi, niestety, nie stoi na straży demokracji i wolności, a więc służy złu. No i jego słowa we własnej obronie są bez znaczenia.

W każdym społeczeństwie rodzą się ludzie o złych skłonnościach, konformiści, karierowicze, służalcy, donosiciele, pieniacze, zdrajcy, demagodzy, agresorzy, psychopaci, dyktatorzy czy pospolici bandyci, a rolą mądrej demokratycznej władzy jest takich ludzi nie dopuszczać lub eliminować z jakiegokolwiek odpowiedzialnego zawodu. Gdy pojawia się propagandowe zło, selekcja jest konieczna, aby nie cierpieli niewinni, zwykli ludzie. 

Warto wszystkim obywatelom stale uświadamiać w szkole i w mediach, że degenerowanie się władzy ustawodawczej i wykonawczej natychmiast można rozpoznać po dążeniu do zniszczenia trzeciej i czwartej władzy, czyli sądowniczej i dziennikarskiej. Wystarczy pierwszy objaw, aby rozpoznać bandytę medialnego i politycznego.

środa, 1 listopada 2023

Szczęśliwej Polski już czas.


 Szczęśliwej Polski już czas. 
Nie potrafię zrozumieć jako to się stało, że naród, który sam sobie wolność wywalczył, mógł ją sam sobie odebrać? I to Polacy, którym tyle razy obcy tę wolność siłą odbierali. 

Nie wierzyłem w pomyślny wynik niedawnych wyborów, choć przyjaciele próbowali zarazić mnie optymizmem. 
Przecież  Polacy kochają wolność i muszą się wreszcie obudzić - mówili.
Przecież w 1980 roku właśnie w Polsce miał miejsce największy zryw wolnościowy, który dokonał się na świecie po II wojnie światowej - mówili. 
Przecież w 1989 roku wyrwaliśmy  się z sowieckiej niewoli, nie tylko dlatego, że w ZSRR była pierestrojka, ale dlatego, że prawie wszyscy Polacy należeli do podziemnego antykomunistycznego oporu - mówili. 

Wszystko to prawda, ale wtedy dyktaturę do Polski przywieźli na czołgach Sowieci, a tę pisowską dyktaturę Polacy wybrali sobie sami. 

Polacy w zamian za spokojne życie w świecie hojnych dopłat, propagandy sukcesu i fałszywej ideologii oddali z trudem wywalczoną wolność w ręce populistycznego oszusta. 
Erich Fromm w „Ucieczce od wolności” pisze o ludzkim lęku przed wolnością jako źródle nazizmu. 

I dlatego nie wierzyłem, że opozycja demokratyczna wygra. Nie wierzyłem, że ludzie przebudzą się z ośmioletniego uśpienia.

Na szczęście nie miałem racji. Na szczęście obudziliśmy się w porę.

Na koniec pokasandryczę. 
Wolność to odpowiedzialność więc z czasem coraz więcej ludzi może dla świętego spokoju chcieć ją znowu komuś oddać. Dlatego wciąż trzeba jej bronić. 

piątek, 20 października 2023

Mur który nie pozwoli rządzić przeciwnikom Kaczyńskiego


 Mur który nie pozwoli rządzić przeciwnikom Kaczyńskiego:

1. Prezydent: 

• Jeszcze przez rok i dziewięć miesięcy to Andrzej Duda będzie podpisywał lub nie każdą uchwaloną ustawę. By odrzucić prezydenckie weto, trzeba mieć 276 z 460 posłów. KO, Trzeciej Drodze i Lewicy brakuje więc 28 głosów.

• W październiku weszła też w życia ustawa, która dała prezydentowi większe kompetencje w sprawach europejskich. Rząd będzie musiał przedstawiać do zatwierdzenia kandydatów na stanowiska komisarzy, członka Trybunału Obrachunkowego, sędziego Trybunału Sprawiedliwości UE czy rzecznika generalnego TSUE. Andrzej Duda będzie więc mógł blokować wiele nominacji, od sędziowskich, przez generalskie, po unijne.


2. Trybunał Konstytucyjny:

Wszyscy z 15 sędziów są sprzymierzeńcami obecnego obozu. By opozycja zyskała większość, musi wybrać ośmiu z 15 sędziów. Nastąpi to dopiero po 30 stycznia 2027 r.


3. Narodowy Bank Polski:

Prezes NBP Adam Glapiński ma kadencję zabezpieczoną konstytucyjnie, która wygasa dopiero w połowie 2028 r.


4. Krajowa Rada Sądownictwa:

Składa się z 25 członków, w tym 15 sędziów wybranych przez Sejm na czteroletnie kadencje. By zmienić układ sił w KRS, nowy Sejm musi wybrać co najmniej pięciu nowych sędziów, co nastąpi najwcześniej w maju 2026 r. Do tego czasu zatem PiS wciąż będzie miał wpływ na nominacje sędziowskie, zarówno do sądów powszechnych, jak i Naczelnego Sądu Administracyjnego czy Sądu Najwyższego.


5. Prokurator Krajowy:

Co prawda prokuratora krajowego oraz jego zastępców powołuje i odwołuje premier, ale od 2022 r. musi uzyskać opinię prezydenta. Bez opinii prezydenta zmiana prokuratora krajowego jest niemożliwe. Od września dodatkowo prokurator krajowy zyskał ustawowo niemal wszystkie kompetencje prokuratora generalnego. Wcześniej zadania były cedowane wewnętrznym zarządzeniem, ale Zbigniew Ziobro zadbał o to, aby ustawowo zagwarantować sobie wpływy w prokuraturze na wypadek utraty władzy.

6. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji:

Sześcioletnia kadencja pięciu członków KRRiT kończy się dopiero we wrześniu 2028 r.


7. Komisja Nadzoru Finansowego:

Kadencja przewodniczącego KNF Jacka Jastrzębskiego kończy się w listopadzie. Wszystko jednak wskazuje, że premier Mateusz Morawiecki nominuje szefa nadzoru na kolejne pięć lat.


8. Rada Mediów Narodowych:

Sześcioletnia kadencja trzech z pięciu członków RMN, uznawanych za twarde jądro PiS, kończy się dopiero w 2028 r. Chodzi o Krzysztofa Czabańskiego, Joannę Lichocką i Piotra Babinetza. Wcześniej nie można ich odwołać.

Bez przychylnej RMN nie ma szans na zmiany w zarządzie TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. 


9. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów:

Jego prezesem do 2028 r. będzie Tomasz Chróstny.

Rola UOKiK jest bardzo duża. To on czuwa, by firmy, w tym spółki Skarbu Państwa, nie nadużywały przewagi konkurencyjnej i dba o interes konsumentów. 

Przykładowo prezes UOKiK uznał, że w grudniu 2022 r. Orlen nie nadużył pozycji dominującej, windując ceny paliw. To on wyraża zgodę na fuzje i przejęcia, jak to miało miejsce np. przy transakcji przejęcie przez Orlen mediów z grupy Polska Press.

piątek, 29 września 2023

Aborcja


  Badanie dotyczy opinii Polaków na temat aborcji. Zostało przeprowadzone w dniach 7-13 września na próbie 1005 dorosłych osób.


1. Pierwszą kwestią, o którą pytano ankietowanych był wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. Ten uznaje przeprowadzenie aborcji z powodu szkodzeń lub wad płodu za niezgodne z konstytucją. 

Lwia część badanych, bo aż 88% oceniła decyzję trybunału negatywnie. Pozytywne oceny w kontekście wyroku TK ws. aborcji deklaruje większy odsetek mężczyzn,  z wykształceniem podstawowym oraz popierających Prawo i Sprawiedliwość. 


2. Ankietowani zostali też zapytani o ocenę prawa do przerwania ciąży do 12 tygodnia jej trwania.

• Tak 65%

• Nie 23%

• Nie ma zdania 12% 

Inflacja spadła z hukiem.


 Inflacja spadła z hukiem do 8,2%. Analitycy przewidywali 8,7%. To dużo i nic to, że za nami są tylko Węgry.

To po części efekt bazy - już narastająco urosła 30%, taniejącej żywności, taniejących surowców energetycznych na świecie,  ale przede wszystkim wyborów.

W grudniu napisałem, że z szacunkowego wzoru wynika, że obniżenie inflacji do jednocyfrowej 9,9% wymaga obniżenia cen paliw o 1,1 złotego.

Kaczyński kazał obniżyć Obajtkowi o 2 złote więc inflacja powinna spaść do 8,5%. Spadła niżej.

Co potem?

Inflacja powinna spadać mniej więcej do końca 2023 r., a potem raczej rozpocznie się inflacyjny płaskowyż niż powrót wzrostów. Inflacyjny płaskowyż znaczy, że ceny będą rosły, ale w takim samym tempie.

środa, 27 września 2023

Pisowski osioł - bajka


 Pewien osioł powiedział tygrysowi:
- Trawa jest niebieska
Tygrys odpowiedział mu:
- Nie, trawa jest zielona.
Dyskusja nabrała tempa i obaj postanowili poddać sprawę arbitrażowi i w tym celu zwrócili się do lwa, króla dżungli.

Przed dotarciem na polanę w lesie, gdzie na tronie siedział lew, osioł zaczął krzyczeć:
- Wasza Wysokość, czy to prawda, że ​​trawa jest niebieska?
Lew odpowiedział:
- To prawda, ​​trawa jest niebieska.

Osioł rzucił się naprzód i kontynuował:
- Tygrys nie zgadza się ze mną, zaprzecza i denerwuje mnie, ukaraj go.
Król wtedy oświadczył:
- Tygrys zostanie ukarany 5 latami milczenia.
Osioł skoczył z radości i poszedł swoją drogą, zadowolony i powtarzając:
- Trawa jest niebieska, trawa jest niebieska...

Tygrys przyjął jego karę, ale zapytał lwa:
– Wasza Wysokość, dlaczego mnie ukarałeś, przecież trawa jest zielona?
Lew odpowiedział:
- W rzeczywistości trawa jest zielona.
Tygrys zapytał:
– Więc dlaczego mnie karzesz?
Lew odpowiedział:
- To nie ma nic wspólnego z pytaniem, czy trawa jest niebieska czy zielona. Kara jest taka dlatego, że ​​tak odważna, inteligentna istota jak ty nie może tracić czasu na kłótnie z osłem, a na dodatek przyjść i zawracać mi głowę tym pytaniem.

Morał - Najgorszą stratą czasu jest kłótnia z głupcem i fanatykiem, któremu nie zależy na prawdzie ani rzeczywistości, a jedynie na zwycięstwie swoich przekonań i złudzeń.
Nigdy nie marnuj czasu na dyskusje, które nie mają sensu…
Są ludzie, którzy mimo przedstawionych im dowodów nie mają zdolności zrozumienia i inni, którzy są zaślepieni przez ego, nienawiść i urazę, a jedyną rzeczą, której chcą, to mieć rację, nawet jeśli jej nie mają.
Kiedy ignorancja krzyczy, inteligencja milczy.
Twój spokój i cisza są warte więcej.

piątek, 15 września 2023

Afera wizowa


Morawiecki: "Zmasowana inwazja tysięcy młodych mężczyzn, imigrantów z Afryki – to cena katastrofalnej polityki migracyjnej przyjaciół Donalda Tuska: Merkel i Webera Donald Tusk chciał wpuścić i jeśli dojdzie do władzy, to wpuści tylu nielegalnych migrantów, ilu każą mu Niemcy. Strach, chaos, zamieszki, demolowanie miast. Tak dzisiaj wygląda Europa Zachodnia. My tego w Polsce nie chcemy. Polacy nie będą za to płacić swoim bezpieczeństwem, bo rząd Prawa i Sprawiedliwości na to nie pozwoli". To ile tych emigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu ściągnął PiS?250 tysięcy? Jeżeli afera wizowa nie otworzy oczy Polakom to widocznie zasłużyliśmy na rząd kłamców i złodziei o moralności owsika. A ja udaję się na emigrację wewnętrzną. 

piątek, 8 września 2023

Sojusz ołtarza z tronem.


 Rydzyk: 

"Życzę Polsce, życzę Polakom, żebyśmy wybrali jak najlepszych, żebyśmy myśleli o ojczyźnie. To jest obowiązek katolika głosować na katolika. Katolik zawsze powinien kierować się minimum dekalogiem, w ogóle pytać, co na to Chrystus? Katolik, który był świadkiem pontyfikatu Jana Pawła II powinien pytać, co na to Jan Paweł II, jak on to widzi. On nas uczył, co to znaczy być Polakiem, co to znaczy polskość.

Ja wiem, na co będę głosował, chyba każdy się domyśli. Nie jakieś małe partyjki, które podskakują, ale do ludzi z PiS-u też ma zastrzeżenia.

 Nawet do wspaniałych ludzi.

Na przykład teraz powiem, że czekamy już chyba prawie rok na zatwierdzenie kierunku lekarskiego u nas. No i nie idzie to. 

Niby prawica rządzi. Ja osobiście ani zgromadzenie nie mamy tu żadnych korzyści materialnych z tego, co robimy - czy Radio Maryja czy Telewizja Trwam czy inne dzieła. 

To, że piszą te Onety, „Gazety Wyborcze” czy TVN-y mówią, czy jakieś inne podobne - a tych mediów liberalno-lewicowych jest bardzo dużo, tych polskojęzycznych, tak bym powiedział, ale nie polskich.

Piszą bzdury.

Tak samo w internecie – kłamstwa, co ten Rydzyk nie dostaje od tego PiS-u. A mówiąc „Rydzyk” to myślą o całym naszym zespole, posługującym w tych mediach. To jest nieprawda. Po prostu to jest kłamstwo, my nie dostajemy nic .

Przeciwko nam oni kłamią nie z tej ziemi, co PiS i tak dalej nam daje. PiS nam nic nie daje".


Ja pierdolę, kurwa!



środa, 26 lipca 2023

Kaczyński i Rydzyk na Jasnej Górze. Sojusz ołtarza z tronem.



Prymas Polski abp Wojciech Polak o wiecu kaczyńskiego i Rydzyka na jasnej Górze: 
- Nie słyszałem o paragrafie, który umożliwia czy akceptuje użyczenie politykom ambony.
- Kościół to nie miejsce na wiec, czy agitację polityczną. To przestrzeń modlitwy i celebracji Eucharystii. Również Ewangelia nie może być instrumentalizowana na potrzeby kampanii.
Zasada ta dotyczy Jasnej Góry, Lichenia, Gniezna i każdego innego miejsca sakralnego, każdej świątyni bez wyjątku.
- Nigdy nie powinniśmy mieszać się w bieżącą politykę ani robić cokolwiek, co naraziłoby nas na taki zarzut 

Ale o co Prymasowi chodzi? Przecież Rydzyk mówi, że nie uprawia polityki! 

wtorek, 25 lipca 2023

Białoruś..


 Białoruski propagandzista Ryhor Azaronaka: 

- Parlament Europejski, zgromadzenie gadającego gnoju, przyjął rezolucję. Oskarżają nas o porywanie dzieci, chcą aresztować! A ja chcę zobaczyć, jak Ursulicha von der Lala wije się z kawałkiem bezzałogowca w gardle tak, żeby przez tę krtań krew tryskała i żeby ona podrygiwała swoimi brudnymi kulasami, błagając o pomoc. Ale Borrell jej nie pomoże, bo on tonie we własnych wymiocinach i fekaliach, próbując pozbierać swoje kiszki, które mu wyrżną eksplodujące bomby kasetowe.

Jesteście kanalie, bydło. Ile byście nie oddali na mięso niewinnych dzieci, dla „żywych” kosmetyków w swoich obrzydliwych rytuałach, ile byście nie przedłużali swoich nikczemnych żywotów, zdechniecie w strasznych męczarniach. Dzieciobójcę Heroda żywcem zżerały robaki i glisty. Będziecie głośno kwiczeń jak świnie i nikt was nie usłyszy. Nikt i nigdy. Imigranci zgwałcą wasze trupy.


-  Polska? „Wagnerowcy wszystkich pobili, wagnerowcy wszystkich zgwałcili, pobili się z pogranicznikami, z ratownikami i grzybiarzami”... Słychać kwiczenie. Kwiczą, chrząkają, piszczą ze wszystkich śmietników. A wagnerowcy tymczasem szkolą naszych żołnierzy. Nie będzie na świecie takiej siły, która pokona Białoruś.

Z Baćką, z bronią jądrową... Koniec z wami, przepaństwo. Niech płonie, płonie jasno. Tak, żeby każdy tępy szlachcic czuł zapach spalenizny. Hajda! 

A pańskie kopyta stukają, stukają, pragną Kresów Wschodnich. My tu też mamy takich, pragnących lizać dupy ohydnym szlachcicom. Dranie, potomkowie Bonawentury i Wincentego Konstantego, tępa inteligencja, degeneraci.

Premier tak zwanej Polski, wezwawszy rosyjskiego ambasadora, popłynął z historycznymi fekaliami i oświadczył, że Józef Stalin był zbrodniarzem wojennym, winnym śmierci setek tysięcy Polaków. Według sprawy katyńskiej, rozstrzelanych zostało 21 tysięcy polskich oficerów. Zrobili to Niemcy, w co Lachy uporczywie nie wierzą. A podczas wyzwalania Polski, przypomnę, zginęło 477 tys. sowieckich żołnierzy i oficerów.

Zapomnieliście o tym, zdrajcy? My przypomnimy. Stalin. Imię Stalina będzie dzwoniło w waszych głowach brązową miedzią. Wola generalissimusa trwa. Sama Białoruś jest pomnikiem wodza. I nowy wódz powstrzyma waszą arogancką i prostytucyjną bzdurę.



poniedziałek, 24 lipca 2023

Reset raz


 Reset

Pierwszym autorem resetu i zwolennikiem ocieplenia stosunków z Rosją był … śp. Prezydent Rzeczpospolitej Polski Lech Kaczyński.

Uroczystość zaprzysiężenia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego przed Zgromadzeniem Narodowym 23 grudnia 2005 :

 "Istotną kwestią są nasze stosunki z Rosją, która pozostaje od wieków, mimo zmiennych kolei losu, naszym wielkim sąsiadem. Patrzymy na nie, uwzględniając przede wszystkim historyczną perspektywę, zachowując cierpliwość i przekonanie, że nie ma obiektywnych powodów, dla których nie mogłyby być one dobre".



Jarosław Kaczyńki, wzorzec kultury i miłości bliźniego z Sèvres


 Jarosław Kaczyńki, wzorzec kultury i miłości bliźniego z Sèvres :

- Co oni mają do zaproponowania? Mają niewątpliwie do zaproponowania swój poziom kultury, który nieustannie prezentują.

- Ale przede wszystkim dzisiaj proponują nam nienawiść, negatywne uczucia, wojnę, wojnę – można powiedzieć – domową, niszczenie katolików, a Polska jest w większości katolicka, opiłowywanie, proponują nam język polityki, który jest językiem z jakiejś jamy bandyckiej, a nie normalnym, kulturalnym językiem, którym powinniśmy się posługiwać. 

I to jest w gruncie rzeczy jeden człowiek. On się nazywa Donald Tusk.

-  Donald Tusk, prawdziwy wróg naszego narodu. Wróg naszego narodu. Trzeba to jasno w końcu powiedzieć: ten człowiek nie może rządzić Polską. 

Ten człowiek powinien w końcu pójść sobie. Niech idzie do swoich Niemiec i tam szkodzi. On woli Niemcy.

Pamiętajcie o tym ryżym, pamiętajcie, bo to jest dzisiaj największe zagrożenie dla Polski.

czwartek, 20 lipca 2023

TK Juli Przyłębskiej.


 Do TSUE wpłynęła właśnie skarga Komisji Europejskiej na Trybunał Konstytucyjny Juli Przyłębskiej.  Chodzi o dwa wyroki, w których kucharka  podważyła zasady stosowania w Polsce prawa Unii Europejskiej

Prof. Patyra: "Unia to system, który przede wszystkim zapewnia bezpieczeństwo prawne obywateli państw UE. Jeśli w państwie członkowskim dochodzą do władzy ludzie, którzy za nic mają te zasady, to ofiarami stają się obywatele. A każdy trybunał europejski ma obowiązek ich bronić, co właśnie robi TSUE.Z powodu działań polskiej władzy jest bardzo prawdopodobne, że TSUE po raz kolejny nałoży na Polskę kary z powodu sposobu działania polskiego TKTakie są efekty, gdy za tworzenie prawa biorą się ludzie prymitywni, którzy tego prawa używają jak cepa. Odbiciem tego jest sytuacja w TK, który dziś służy wyłącznie do legalizacji bezprawia, działa jak quasi-Rada Państwa". 


PS Krystyna Pawłowicz chce być prezesem Trybunału Konstytucyjnego, wystartuje w przyszłorocznych wyborach na szefa TK.

wtorek, 18 lipca 2023

Patryk Jaki


 Skiba o Jakim: 

– Nominowany wielokrotnie do zaszczytnego tytułu Dzbana Roku, polityk Suwerennej Polski Patryk Jaki, nazwał mnie w wypowiedzi dla magazynu plotkarskiego “lizusem Platformy Obywatelskiej o intelekcie liścia” .

– Ten Człowiek Mem i słynna HATAKUMBA zapomniał najwyraźniej, że karierę zaczynał w Platformie Obywatelskiej, a później był wesołym turystą politycznym i zaliczył jeszcze PiS, a obecnie jest podkomendnym Zbigniewa Zerro, czyli posłem kolejnej partii, tym razem o rekordowym poparciu w granicach błędu statystycznego.

 – To niskie poparcie spędza mu sen z powiek, bowiem tylko immunitet poselski i fakt, że prokuratorem generalnym jest jego partyjny kolega powoduje, iż nikt nie interesuje się jego powiązaniami finansowymi.

– Patryk Jaki to nie jest żaden trefniś polityczny, który nakłada marynarkę do dresów, w siedem miesięcy robi “doktorat” bez wcześniejszych publikacji naukowych (co przy doktoracie jest wymagane), a jego prace o więziennictwie oceniają…lotnicy, kaleczy język polski wymyślając przeróżne “hatakumby”.

– Owszem można się z tego śmiać, ale ten czarujący młodzieniec to przebiegły, sprytny i pozbawiony zahamowań moralnych biznesmen, który dla własnego bezpieczeństwa jest politykiem. To niestety osoba wysoce szkodliwa dla Polski.

– Jego bycie politykiem sporo nas obywateli kosztuje. W czasach gdy był młokosem założył Stowarzyszenie “Stop korupcji”. Dziś to Stowarzyszenie musiałoby badać interesy i powiązania pana Jakiego.

– Kontrole NIK wykazały poważne nieprawidłowości finansowe w czasach, gdy nasz Hatakumba był wiceministrem sprawiedliwości w rządzie PiS. Media (np. Tygodnik Newsweek) wielokrotnie opisywały “ośmiornice Jakiego”, czyli sieć dziwnych powiązań rodzinno- kumpelskich, o charakterze biznesowym w jego rodzinnym Opolu.

– Pan Jaki stroi się w piórka papierowego patrioty, licząc na to, że immunitet i bycie członkiem elity władzy, ochroni jego mętne geszefty





Laicyzacja


 Rozmawiałem  długo z osobą o której powiedzieć, że jest praktykującym katolikiem to mało. Kościół jest jej życiem. Ta osoba to też mój mentor i nie ma znaczenia, że jestem agnostykiem. 

Zadałem pytanie, czy  zagrożeniem dla Kościoła jest dziś jakaś tam „ideologia LGBT” czy też  wszechogarniająca hipokryzja PiS i hierarchów kościelnych.

Usłyszałem wiele krytycznych uwag o dzisiejszym Kościele. 

Według niej spektakularny ponowny ślub kościelny Jacka Kurskiego w Łagiewnikach sieje znacznie większe zgorszenie wśród katolików niż kolejne prowokacje ze strony środowisk LGBT. Sieją większe zgorszenie, ponieważ pochodzą z wnętrza obozu nominalnie konserwatywnego, powołującego się na każdym kroku na Boga. 

To samo dotyczy problemu ukrywania pedofilii w Kościele. 

Jak przeleje się czara goryczy to  Polska znajdzie się na drodze do przyśpieszonej laicyzacji w wersji irlandzkiej. 


wtorek, 11 lipca 2023

Nawet gdy opozycja demokratyczna wygra wybory to nie będzie rządzić...


 Od dawna tłumaczę optymistom, że wygrana opozycji nie pozwoli jej rządzić. Napisał o tym syntetycznie Piotr Miączyński: 

• Ten, kto wygra jesienne wybory parlamentarne, nie będzie rządził, ale administrował. PiS wydał to, co mógł. Jego decyzje całkowicie paraliżują finanse państwa na kolejne lata. Cel – zwycięskie wybory, a po nas choćby potop.

• Do przełamania sprzeciwu Dudy obecnej opozycji potrzebnych będzie co najmniej 276 głosów. Czyli znowu rząd opozycji może administrować, ale nie rządzić. Może wykonywać drobne ruchy, ale bez żadnych większych zmian. Kadencja Andrzeja Dudy kończy się dopiero w sierpniu 2025 r. 

Wymiana składu TK to jeszcze dłuższa perspektywa. Niezależnie od sporu o czas trwania kadencji Julii Przyłębskiej na stanowisku prezesa Trybunału Konstytucyjnego (20 grudnia 2022 r. czy 9 grudnia 2024 r.) terminarz kadencji poszczególnych sędziów wygląda następująco: trzy osoby (z uwzględnieniem Przyłębskiej) kończą ją w grudniu 2024 r., po dwie w 2025 r. i w 2026 r., jedna w 2027 r. itd. 


Faktyczną władzę opozycji dałoby dopiero wygranie wyborów prezydenckich.