wtorek, 16 stycznia 2018

Dlaczego Kaczyński wyrzucił Szydło, Macierewicza i Szyszkę, a na ich miejsce powołał ludzi co bułkę przez bibułkę?

Komisja Europejska i Jarosław Kaczyński zdają sobie sprawę, że uruchomienie wobec Polski artykułu 7 traktatu o UE nie przyniesie żadnych sankcji.
KE musiała go uruchomić ponieważ Polska złamała traktat w zakresie praworządności, ale nie ma złudzeń, że doprowadzi go do końca. Polska straciła wizerunkowo w cywilizowanym świecie. Rosja i Turcja biją brawo.
Dlaczego więc Kaczyński wyrzucił Szydło, Macierewicza i Szyszkę, a na ich miejsce powołał ludzi co bułkę przez bibułkę?
Czego się przestraszył?
Obecnej perspektywy finansowej 2014-2020 nikt nie ruszy, ale prace na budżetem po 2020 roku idą pełną parą, a z frontu robót nadchodzą niepokojące dla Polski informacje.
A perspektywa na lata 2021-2027 będzie przyjęta do 2019.
Przed wyborami parlamentarnymi w Polsce, a katastrofa z dopłatami dla Polski może zmieść PiS.
1. Politycy z krajów, które najwięcej wpłacają do budżetu UE, przekonują, że praworządnościowy warunek dla wypłat da się wprowadzić na drodze unijnych rozporządzeń zatwierdzanych w większościowych głosowaniach Rady UE oraz Parlamentu Europejskiego. Nie będzie potrzebna jednomyślność.
Są już ekspertyzy prawne.
Gdyby przeszło to po naszej rezygnacji z europejskich wartości, europejskie wartości zrezygnowałyby z dopłat dla Polski.
Na słowa Konrada Szymańskiego: "nie zgodzimy się nigdy na budżet, który miałby charakter penalizacyjny; budżet UE nie może być wykorzystywany do karania kogokolwiek" wszyscy wzruszyli ramionami.
Kaczyński liczy, że nowy premier Morawiecki i nowy minister spraw zagranicznych Czaputowicz rozpoczynając "nowe" rozmowy tak przeciągną je pustą, ale grzeczną, ugodową paplaniną, że minie termin uzgodnienia nowej perspektywy budżetowej.
2. KE szacuje, że roczna pobrexitowa dziura w budżecie to 12-14 mld euro.
Bruksela chce cięć w funduszu spójności.
A z tego funduszu Polska dostaje najwięcej dopłat. Mówiło się o cięciu nawet o 30%, ale ostatnio o 15%.
A to znaczyłoby, że Polska straci 10 mld euro z dopłat. 10 mld euro!!!
Na propozycję Polski by nie ruszać funduszu spójności, ale jeszcze zwiększyć składki na razie nie ma co liczyć. Francja i Niemcy mówią nie i nie ma co liczyć, że posłuchają Polski.
PiS przygotował i prowadzi już bolszewicką propagandę
• Zdrajcy, szmalcownicy z PO donoszą na Polskę do UE
• Polska wyszła z ruiny i jest bogatym krajem więc nie potrzebuje już tyle dopłat - powiedział Richard Czarnecki. Tak chcą tłumaczyć cięcia w dopłatach dla Polski. Nie wyjaśnił tylko które z państw UE tak zbiedniało, że weźmie polską część dopłat.
• Żądamy reparacji wojennych od Niemiec więc oni się mszczą.
• "Nie rzucim ziemi skąd nasz ród! Nie damy pogrześć mowy…". Byliśmy kolonią Niemiec i Francji, a gdy wstaliśmy z kolan i przywróciliśmy suwerenność to UE karze nas finansowo. Ale damy radę, nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, a Francuz sprzedawał nam francuską chorobę.
Ta propaganda już na nas działa, ale…
Może zaczniemy myśleć i stwierdzimy, że gdyby nie Kaczyński to te miliardy trafiłyby do Polski.
3. No i najgorsze…Dopłaty bezpośrednie do rolników. O ile Polacy mogą nie zauważyć, że kraj się wolniej rozwija bo mniejsze są dopłaty z funduszu spójności i funduszu inwestycyjnego to gdy polski rolnik dostanie mniej do kieszeni z dopłat bezpośrednich natychmiast traktory przekuje na czołgi i rozjedzie gąsienicami tak PiS, jak i PO. Bez pytania czy to wina Tuska.
A takie zagrożenie się pojawiło.
Do 2017 roku nie było obaw ponieważ Francja stała murem za dopłatami do rolnictwa.
W zeszłym roku prezydent Macron kilkakrotnie zasugerował, że Francja zgodzi się na cięcia w dopłatach rolniczych kosztem dopłat do obronności europejskiej, ochrony granic i integracji uchodźców

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz