wtorek, 12 października 2021

Obraz matek śpiących pod szpitalnymi łóżkami chorych dzieci będzie mnie prześladował do końca życia.


Wczoraj na badaniu PET izotop zamiast o 7:00 przyjechał o 11:30. Nawarstwiło się dużo ludzi - i w środku i w poczekalni.
Badanie trwa 1 godzinę. Dostaje się radioaktywny cukier i leży się około 40 minut pijąc 1,5 litra wody. Badanie 10 minut.
To już piaty raz więc nie zwracam uwagi na rywalizację czekających na badanie kto ma gorszego raka.
Była wśród nas dziewczynka, gdzieś w wieku komunijnym. Może mniej. Nie potrafię ocenić. Kruszynka. W chustce na głowie, a więc po chemii.
Obok niej na podłodze siadła jej mama. Zerwałem się i zaproponowałem miejsce.

- Nie. Dziękuję. Podłoga to moje miejśce. Od niepamiętnych czasów śpię na szpitalnej podłodze pod łóżkiem.
Opowiadała, a ja z całych sił się starałem się nie słyszeć… Ale się nie dało.
W szpitalu dziecięcym w Poznaniu na ul. Szpitalnej nie ma nawet miejsca by karimatę położyć obok łózka więc mamy śpią pod łódkami.
Dziewczynka walczy z nowotworem złośliwym, chłoniakiem, od piątego roku życia.
Nie odezwałem się słowem, nie pocieszałem...
Obraz matek śpiących pod szpitalnymi łóżkami chorych dzieci będzie mnie prześladował do końca życia.
PS Podobno robią tam coś by matki mogły być przy dzieciach w ludzkich warunkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz