Dlaczego postępowanie wbrew chrześcijańskim wartościom prowadzi do zwycięstwa w polityce?
Z pozoru wydaje się to paradoksem: politycy, którzy najgłośniej odwołują się do Boga, krzyża i tradycji, nierzadko postępują w sposób sprzeczny z podstawowymi zasadami chrześcijaństwa – miłością bliźniego, pokorą i prawdą. A jednak to właśnie oni zdobywają serca i głosy milionów wyborców. Tak było w przypadku Nawrockiego, tak dzieje się w przypadku ugrupowań takich jak PiS, Konfederacja czy faszyści Grzegorza Brauna – formacji, które w imię „obrony wartości” te wartości w rzeczywistości niszczą.
Osoby podatne na emocjonalne przekazy religijno-narodowe stopniowo tracą zdolność samodzielnego myślenia. Ich dawny system wartości, oparty na zaufaniu, wspólnocie i współczuciu, zostaje rozbity. W jego miejsce wchodzi ideologia zbudowana na lęku, poczuciu zagrożenia i potrzebie „przywalenia” wykreowanemu wrogowi.
I właśnie dlatego są skuteczni: oferują prostą narrację, w której świat dzieli się na „nas” – wiernych i prawdziwych – oraz „ich” – wrogów, obcych, nieczystych.
W ten sposób religia przestaje być duchowym kompasem, a staje się narzędziem władzy. Zło nie wchodzi wprost – przychodzi przebrane w szaty dobra, w język patriotyzmu, wiary i tradycji. I choć pozornie wydaje się, że takie działania przeczą chrześcijańskim wartościom, to właśnie ich instrumentalne wykorzystanie pozwala zdobywać władzę.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz