"Lubię"
"pana" Adriana. Kulturowo jest taki Dulski. Taki
krakowsko-drobnomieszczański a jednocześnie wioskowo-małomiasteczkowy.
Jest dziecinnie
nadmuchany, nieporadny, zagubiony, wystraszony, pospolicie głupi, nieustępliwy
w wykrzykiwaniu swojej "prawdy", a jednocześnie tchórzliwy i urobiony
jak plastelina.
Osobnik, w którym
skumulowało się wszystko to, co wyklucza człowieka z piastowania jakiegokolwiek
urzędu, gdzie trzeba podejmować decyzje samodzielnie i brać za nie
odpowiedzialność.
Materiał w sam raz
na urzędnika IV kategorii (kierownik referatu w urzędzie niedużej gminy).
A do tego dewocyjny
i nachalnie obrzędowy w wyrażaniu swej religijności.
Słowem:
nieprezydent. Taki tam "pan" Adrian półprzeźroczysty.
To majstersztyk,
żeby w 38-milionowym kraju znaleźć, wypromować i posadzić w prezydenckim pałacu
Takie Nic!
Marek Angiel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz