We wszystkich demokracjach wyborcy określonej partii krytykują konkurencyjne partie i ich działaczy. Normalka.
U nas Kaczyński przy pomocy Kościoła Rydzykowego poszedł dalej. Znacznie dalej: doprowadził do sytuacji w której poziom niechęci wobec wyborców partii przeciwnej jest równie wysoki jak niechęć wobec samej tej partii i jej kandydatów.
Nienawidzimy nie tylko Tuska czy Kaczyńskiego, ale i tych którzy na nich głosują. Nawet w poprzek rodzin…
Tego się nie da już naprawić. Nie będziemy mieli pluralistycznej demokracji w której sednem są programy partii politycznych.
I jeszcze jedno.
Nie należę to żadnego plemiona - jestem wrogiem PiS i nie mam partii którą popierałbym za program. Chyba, że zdefiniujemy plemię "antypis" - to byłoby moje plemię.
Dlaczego? Moim priorytetem jest demokratyczne państwo prawa, a Kaczyński budował oparte na malkontenctwie, zawiści, ciemnocie, nieudacznictwie, szowinizmie i lenistwie autokratyczne państwo. W czasach PRL byłem nieustannie pijany, ale jedno co amnezja alkoholowa nie wymazała to niechęć do dyktatury płacącej "miską ryżu" zniewolonym umysłom.
Mam w rodzinie i wśród przyjaciół członków pisowskiego plemienia. Rodzina jest na zawsze, ale i przyjaźń jest na zawsze.
Jak sobie radzę? Umawiamy się, że nie rozmawiamy o polityce. Niestety czasami się nie udaje i przegryzam aortę pisowskiemu przyjacielowi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz