Jak bardzo jesteśmy ciemnym społeczeństwem jeżeli dajemy sobie zohydzić demokrację liberalną.
W demokracji liberalnej chodzi o ludzką przyzwoitość i wolność osobistą. O wolność wyboru.
Nie jest przeciwstawna jakiejkolwiek religii - każdy może należeć do Kościoła jakiego chce lub nie należeć do żadnego, czcić Boga jakiego chce lub być agnostykiem.
I wcale nie "wolność Tomku w swoim domku". Nie anarchia.
Podstawowa zasada demokracji liberalnej to „Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego”
Czyli podstawą moralności, kryterium wyznaczającym nam, co jest dobre, a co złe powinno być to, czy nie wyrządzamy komuś krzywdy - czyń jak chcesz, bylebyś nie krzywdził innych.
Tak rozumiana wolość to podstawa, ale jest jeszcze ludzka przyzwoitość. W chrześcijaństwie miłością bliżniego zwana.
Nie będę pisał o sensie życia, wspólnocie, pomocy potrzebującym czy zwykłym uśmiechu. To oczywiste.
Przypomnę tylko, że w Ewangelii /chyba Marek/ nie wybieramy sobie bliźniego - jest nim każdy napotkany w życiu człowiek. Każdy, a nie wybrany.
"Przez ile lat ludzie giąć będą kark,
nie wiedząc, że niebo jest tuż?
Przez ile łez, ile bólu i skarg,
przejść trzeba i przeszło się już?
Jak blisko śmierć musi przejść obok nas,
by człowiek zrozumiał swój los?"
przejść trzeba i przeszło się już?
Jak blisko śmierć musi przejść obok nas,
by człowiek zrozumiał swój los?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz