Słyszę, że PiS jakby stracił rewolucyjny zapał. Jak się spojrzy na to co Kaczyński wyrabia z na sali sejmowej to widać, że zanim padnie będzie jeszcze wściekle gryzł .
Nocne głosowania w Sejmie. Akcyza, Fundusz Solidarnościowy, nowi członkowie Trybunału Konstytucyjnego i KRS.
Ale coś w tym jest.
Kaczyński naburmuszony, Ziobro poturbowany, a Gowin się nie cieszy. Morawieckiego prostacka autopromocja wnerwiła nawet Witek. Tylko Macierewicz się nie zmienił, ale jego paranoja... jest nieuleczalna.
Powinienem się cieszyć, ale rozglądając się szerzej zaczynam się bać. A boję się, że gdy antydemokratyczny PiS odejdzie to do władzy dopchają się skrajni nacjonaliści.
Faszyści zastąpią PiS.
A PiS może przerżnąć i to wcześniej niż za 4 lata. Zaczyna się spowolnienie gospodarcze więc zaczną się schody.
W 2005 roku wydatki budżetowe to było 200 mld złotych, w 2011 roku 300 mld, a w tym roku 400 mld. Bez wiedzy ekonomicznej widać, że to chore i kiedyś trzeba będzie za to zapłacić.
Jeżeli wzrost PKB spadnie poniżej 3% PKB to mamy katastrofę finansów publicznych którą zauważą wszyscy. Nawet wierni wyznawcy Kaczyńskiego.
Już na 2020 rok jest kłopot który ratuje jednorazowa kradzież 20 mld z OFE, jednorazowa aukcja na częstotliwości 5G na 4 mld, kradzież z funduszu dla niepełnosprawnych, przerzucanie finansowania zadań rządowych na samorządy i seria podwyżek podatków.
Czyli pieprznie w 2021 roku. I co wtedy?
Ludzie wyjdą na ulicę.
Elektorat PiS przerzuci się na jeszcze bardziej walniętą "narodowo" Konfederację która w promocji obiecuje obniżenie podatków.
Ja naprawdę zaczynam się bać, że polityka kibolowa i kiblowa wygra w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz