czwartek, 30 października 2025

Dlaczego postępowanie wbrew chrześcijańskim wartościom prowadzi do zwycięstwa w polityce?





Dlaczego postępowanie wbrew chrześcijańskim wartościom prowadzi do zwycięstwa w polityce?

Z pozoru wydaje się to paradoksem: politycy, którzy najgłośniej odwołują się do Boga, krzyża i tradycji, nierzadko postępują w sposób sprzeczny z podstawowymi zasadami chrześcijaństwa – miłością bliźniego, pokorą i prawdą. A jednak to właśnie oni zdobywają serca i głosy milionów wyborców. Tak było w przypadku Nawrockiego, tak dzieje się w przypadku ugrupowań takich jak PiS, Konfederacja czy faszyści Grzegorza Brauna – formacji, które w imię „obrony wartości” te wartości w rzeczywistości niszczą.

Mechanizm jest prosty i skuteczny. Politycy nie przekonują – oni przekształcają
Osoby podatne na emocjonalne przekazy religijno-narodowe stopniowo tracą zdolność samodzielnego myślenia. Ich dawny system wartości, oparty na zaufaniu, wspólnocie i współczuciu, zostaje rozbity. W jego miejsce wchodzi ideologia zbudowana na lęku, poczuciu zagrożenia i potrzebie „przywalenia” wykreowanemu wrogowi.
Chrześcijaństwo, które miało łączyć, staje się wtedy narzędziem podziału. Bóg przestaje być źródłem miłości – staje się symbolem przynależności plemiennej. Politycy, którzy „z Bogiem na ustach” wzywają do walki, w rzeczywistości odzierają wiarę z jej sensu.
I właśnie dlatego są skuteczni: oferują prostą narrację, w której świat dzieli się na „nas” – wiernych i prawdziwych – oraz „ich” – wrogów, obcych, nieczystych.

W ten sposób religia przestaje być duchowym kompasem, a staje się narzędziem władzy. Zło nie wchodzi wprost – przychodzi przebrane w szaty dobra, w język patriotyzmu, wiary i tradycji. I choć pozornie wydaje się, że takie działania przeczą chrześcijańskim wartościom, to właśnie ich instrumentalne wykorzystanie pozwala zdobywać władzę.



wtorek, 28 października 2025

Zarzuty ws. inwigilacji duchownych systemem Pegasus


 Zarzuty ws. inwigilacji duchownych systemem Pegasus

Służby specjalne, będące pod kontrolą polityczną PiS, miały używać systemu szpiegowskiego Pegasus do inwigilacji obywateli, w tym osób duchownych.
Ostatnie doniesienia medialne ujawniły nazwiska niektórych hierarchów Kościoła, których telefony komórkowe miały być celem ataków.
Uważa się, że celem inwigilacji była duża część kluczowych hierarchów Kościoła w Polsce.

Wśród duchownych inwigilowanych systemem Pegasus wymieniono m.in.:

Kardynał Grzegorz Ryś

• Abp Adrian Galbas

• Abp Wiesław Lechowicz

• Abp Józef Górzyński

• Bp Piotr Libera

Ksiądz Jan Król

Jaki mógł być cel tych działań?
Sugeruje się, że inwigilacja hierarchów miała na celu zdobycie wiedzy o ich kontaktach politycznych oraz zebranie materiałów kompromitujących (kompromatów). Materiały te miałyby posłużyć do szantażowania i wymuszania poparcia Kościoła katolickiego dla partii rządzącej. Tego typu działania są określane jako metody szantażu i wymuszenia, niezgodne ze standardami demokratycznego państwa prawa.


Afery PiS


 

Teraz wszyscy mówią o przekręcie na 400 mln zł z działką CPK, ale nie zapominajmy o innych aferach i nadużyciach Kaczyńskiego i Ziobry. 

  1. Zakup i wykorzystanie systemu Pegasus do inwigilacji polityków i obywateli.

  2. Fundusz Sprawiedliwości – wydatki niezwiązane z pomocą dla ofiar przestępstw.

  3. Afera wizowa – nielegalny handel wizami i nadużycia w MSZ.

  4. Afery respiratorowa i maseczkowa – setki milionów strat na zakupach sprzętu medycznego.

  5. Wybory kopertowe – 70 mln zł wydane na wybory, które się nie odbyły.

  6. Afera w NCBiR – podejrzenia o korupcję i ustawianie konkursów na steki milionów złotych dotacji. 

  7. „Willa plus” – dotacje Czarnka dla organizacji powiązanych z władzą.

  8. Sprzedaż Lotosu koncernowi Saudi Aramco – oddanie Lotosu praktycznie za darmo. 

  9. Afera mailowa – wycieki maili z rządowej korespondencji.

  10. Afera hejterska – zorganizowana akcja oczerniania sędziów.

  11. Dwie wieże i spółka Srebrna – łapówka dla księdza i działanie na słupa spółki. 

  12. Łukasz Mejza – działalność w tzw. turystyce medycznej i kontrowersyjne obietnice leczenia nieuleczalnych chorób u dzieci. 

poniedziałek, 27 października 2025

Moje Święto Zmarłych i mój Halloween


No i musiałem zmienić poglądy — choć tylko moja czteroletnia wnuczka potrafiła tego dokonać.

Dla mnie Święto Zmarłych zawsze było czasem zadumy, wspomnień o tych, którzy odeszli. To święto głęboko zakorzenione w naszej tradycji — czas, gdy odwiedzamy cmentarze, zapalamy znicze, składamy kwiaty i w ciszy wspominamy bliskich. Zawsze traktowałem je jako święty moment w roku — pełen nostalgii i refleksji.

A potem do Polski przywędrowało Halloween — razem z Coca-Colą i całą zachodnią popkulturą. Święto zabawy w straszenie: domy ozdobione dyniami, pajęczynami i szkieletami, dzieci przebrane za czarownice, duchy i potwory, biegające od drzwi do drzwi z okrzykiem „cukierek albo psikus!”.

Nie miałem nic przeciwko samej zabawie, ale — jak mawiał Kopernik — „gorszy pieniądz wypiera lepszy”. Bałem się, że tak samo będzie i tu: że rozbawiony Halloween wyprze naszą poważną, polską tradycję Wszystkich Świętych — dawniej słowiańskie Dziady.

Dlatego od lat wieszałem na furtce kartkę z napisem: „Tu nie obchodzi się Halloween”,  aby dzieci nie dzwoniły. 

Ale moja wnuczka miała inne plany.
Specjalnie przylatuje do Polski na Wszystkich Świętych — a przy okazji, żeby bawić się w Halloween z kuzynostwem.

I choć wciąż mam w sobie obawę, że polska tradycja może zniknąć, musiałem się poddać. Z moją wnuczką nikt nie miałby szans.

Pozostaje mi mieć nadzieję, że jedno nie musi wykluczać drugiego. Że można uśmiechać się w przebraniu czarownicy, a następnego dnia zapalić znicz na grobie dziadka.
Można pamiętać — i bawić się jednocześnie.

Czy Tusk naprawdę wierzy, że przekupi prezydenta?


Czy Tusk naprawdę wierzy, że przekupi prezydenta?

W projekcie budżetu na przyszły rok rząd Donalda Tuska przewidział wydatki Kancelarii Prezydenta w wysokości 325 mln zł – to wzrost o 8,9% w porównaniu z rokiem bieżącym.
325 milionów złotych dla Nawrockiego!

Warto przypomnieć, że już w 2024 roku Tusk zwiększył budżet tej instytucji o 14%. Wówczas można to było jeszcze jakoś uzasadnić – chodziło o podwyżki w sferze budżetowej, obsługę prezydenta elekta Nawrockiego oraz odprawy dla odchodzących ministrów Dudy.

Zrozumiały był też wcześniejszy wzrost zapisany w projekcie budżetu na 2024 rok, przygotowanym jeszcze przez rząd PiS. Partia ta, spodziewając się ewentualnej porażki wyborczej, chciała zapewnić swoim kadrom „miękkie lądowanie” w Kancelarii Prezydenta.

Ale dlaczego Tusk kontynuuje ten trend?

Czy naprawdę wierzy, że większym budżetem da się „udobruchać” Nawrockiego i sprawić, by przestał blokować działania rządu? To naiwne myślenie. Nawrocki wielokrotnie pokazał, że jego celem jest zniszczenie rządu – nawet kosztem Polski i Polaków.

Zwiększając środki Kancelarii, Tusk de facto oddaje prezydentowi do ręki więcej pieniędzy, a więc także narzędzie do jeszcze skuteczniejszego torpedowania działań rządu.

Czy to przejaw politycznej naiwności, czy może akt politycznego samobójstwa?

Niby uduchowieni


Niby uduchowieni

Niby jesteśmy uduchowieni. Mówimy o wartościach, świetle, miłości, moralności. Lubimy powtarzać, że kierujemy się dobrem, że pragniemy żyć zgodnie z zasadami wyższego porządku. Deklarujemy, że dążymy do harmonii, sensu, prawdy.

A jednak wystarczy spojrzeć uważniej, by dostrzec, jak często te deklaracje pozostają jedynie słowami.
W codziennym życiu uniwersalne zasady przestają być naprawdę uniwersalne. Dopasowujemy je do sytuacji, własnej wygody, interesu, a czasem po prostu do słów guru. Zło, ukryte w szatach dobra, wkrada się niepostrzeżenie — i czujemy się z tym całkiem dobrze, bo wydaje nam się, że czynimy słusznie.

Najczęściej nie jest to świadome. Umysły łatwo zniewolić subtelnymi manipulacjami — „Ubrał się diabeł w ornat i na mszę ogonem dzwoni” — które każą wierzyć, że służymy wyższym celom, podczas gdy czynimy zło.
W takich chwilach odczuwamy spokój, pogodzenie ze światem, zadowolenie z własnego odbicia w lustrze.

Mój moralny kompas opiera się na wartościach chrześcijańskich, choć jestem agnostykiem. Dlatego przytoczę trzy przykłady, które można skonfrontować z nauką Kościoła:

1. LGBT+
Ideologia, którą należy potępić, bo tak powiedział abp Jędraszewski, a za nim cały PiS?
Tymczasem nawet konserwatywny Kościół naucza, że każdy człowiek — niezależnie od orientacji seksualnej — posiada równą godność i wartość. Katechizm (pkt 2358) stwierdza:

„Osoby homoseksualne powinny być przyjęte z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Należy unikać wobec nich wszelkich oznak niesłusznej dyskryminacji.”

W 2023 roku papież Franciszek dopuścił możliwość indywidualnego błogosławienia osób homoseksualnych — nie par, lecz jednostek.

2. Uchodźcy
Won? Kaczyński i Tusk czynią dobrze, stawiając mur?
Kościół jednoznacznie podkreśla godność, prawa i potrzebę solidarności wobec migrantów i uchodźców:

  • Godność człowieka — każdy człowiek jest stworzony na obraz Boga, niezależnie od narodowości czy statusu prawnego. Franciszek powtarza: „Nie chodzi tylko o migrantów, chodzi o nas wszystkich — o nasze człowieczeństwo.”

  • Obowiązek pomocy — Ewangelia daje jasny nakaz:

„Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.”

  • Prawo do ojczyzny i obowiązek gościnności — jeśli życie w ojczyźnie jest niemożliwe, człowiek ma prawo szukać schronienia gdzie indziej. Franciszek wzywa do czterech działań: przyjąć, chronić, promować, integrować.

  • Świadectwo wspólnoty — stosunek do uchodźców jest sprawdzianem wiary i miłosierdzia: „Każdy migrant ma imię, twarz i historię.”

3. Nacjonalizm
Kościół wyraźnie odróżnia zdrowy patriotyzm od grzesznego nacjonalizmu, który stawia naród ponad człowieka i moralność:

„Miłość do własnego narodu nie może prowadzić do nienawiści wobec innych.”

  • Pius XII nazwał nacjonalizm „pogaństwem nowego typu”.

  • Jan Paweł II ostrzegał: „Patriotyzm staje się nacjonalizmem wtedy, gdy zamyka się na wartości innych narodów i dąży do ich podporządkowania.”

  • Franciszek: „Nacjonalizm, który stawia własny kraj ponad dobro wspólne całej ludzkości, jest przeciwny chrześcijaństwu.”

Wielu moich znajomych, powołujących się na chrześcijańskie wartości, te nauki wypiera. Racjonalizuje, usprawiedliwia działanie wbrew nim. Innymi słowy, wybierają z nauki Jezusa i Kościoła to, co im pasuje. To szczyt hipokryzji, to obłuda — choć często nieświadoma.

Nie mówię tu o świadomym czynieniu zła z premedytacją. Równie dobrze potrafimy je ubrać w piękne słowa, nazwać „trudnym, ale koniecznym wyborem”. Wtedy duchowe ideały stają się wygodną dekoracją. Pod spodem działają instynkty — pierwotne, nieubłagane, niepotrzebujące słów: jeść, srać, ruchać, spać, mieć. Reszta to scenografia — misternie utkana, pachnąca kadzidłem, podszyta cytatem z guru.

Wartości wyższe? Zbyt często pełnią rolę rekwizytu. Cała ta duchowość, o której tyle mówimy, nie prowadzi w górę. To zasłona — piękna, misternie tkana, ale zasłaniająca pustkę albo zło.

niedziela, 26 października 2025

Trump wywiera presję na Warner Bros. Discovery w sprawie przejęcia przez Paramount Skydance


 

Trump wywiera presję na Warner Bros. Discovery w sprawie przejęcia przez Paramount Skydance

W tle polityczne powiązania i obawy o wolność słowa

Trump otwarcie i bezpardonowo wywiera presję na koncern Warner Bros. Discovery (WBD), forsując akceptację oferty przejęcia przez Paramount Skydance.
Paramount Skydance, kierowana przez Davida Ellisona — syna miliardera Larry’ego Ellisona — jest blisko powiązana z  Trumpem.
WBD to właściciel m.in. telewizji CNN, platformy HBO Max oraz polskiego TVN.


Polityczne blokowanie konkurencji

Urzędnicy z otoczenia Trumpa otwarcie sygnalizują, że inne podmioty zainteresowane przejęciem WBD nie uzyskają zgody organów regulacyjnych.
Kontekstem tej sytuacji jest wcześniejsze zatwierdzenie przez administrację Trumpa przejęcia Paramount Global (właściciela m.in. CBS, studia filmowego Paramount Pictures i platformy Paramount+) przez grupę Ellisona.

Zgoda została wydana po tym, jak Paramount zawarł z Trumpem ugodę i wpłacił 16 milionów dolarów na jego fundację. Porozumienie to dotyczyło potencjalnego pozwu o rzekome manipulacje przy emisji wywiadu z Kamalą Harris w CBS.
Dla wszystkich myślących była to forma politycznej „łapówki” w zamian za zgodę na fuzję.


Zagrożenie dla CNN i wolności słowa w USA

Po przejęciu Paramount Global przez Ellisonów doszło do znaczących zmian personalnych w CBS News. Nową redaktorką naczelną została Bari Weiss, zagorzała zwolenniczka Trumpa, a nowe kierownictwo zapowiedziało odwrót od "lewicowego podejścia" w telewizji informacyjnej.

W kontekście planowanego przejęcia WBD przez Ellisonów kluczową rolę odgrywa CNN — stacja od dawna znajdująca się na celowniku Trumpa.

Nietrudno zauważyć, że po wcześniejszym podporządkowaniu sobie CBS, a teraz potencjalnym przejęciu CNN przez środowiska sprzyjające Trumpowi, wolność słowa i niezależność mediów w USA się praktycznie skończą. 
Media społecznościowe ją są podporządkowane Trumpowi. 


Analogia do polskiego TVN

Nawiązując do nieudanych prób przejęcia niezależnego TVN przez rząd PiS, można powiedzieć jedno:
Tego, czego nie udało się dokonać Kaczyńskiemu, może wkrótce dokonać Trump.

Gdzie idzie rynek pracy?


 


W ciągu najbliższych pięciu lat nawet 44% umiejętności zawodowych ulegnie zmianie, a aż 60% pracowników będzie musiało się przekwalifikować, by utrzymać się na rynku pracy.

Na zapotrzebowanie rynku w nadchodzącej dekadzie wpływać będą m.in. starzenie się społeczeństwa, automatyzacja i cyfryzacja procesów, a także rozwój e-commerce oraz usług dostawczych.

W efekcie część zawodów tradycyjnych straci na znaczeniu, podczas gdy inne — zwłaszcza te związane z technologią, opieką zdrowotną i zrównoważonym rozwojem — będą dynamicznie się rozwijać.


Zawody o dużych perspektywach rozwoju

  • Specjalista ds. sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego

  • Analityk danych / Big Data Scientist

  • Specjalista ds. cyberbezpieczeństwa

  • Inżynier automatyki, robotyki lub nowych technologii

  • Specjalista ds. e-commerce i marketingu internetowego

  • Pracownik służby zdrowia (lekarz specjalista, pielęgniarka, fizjoterapeuta)

  • Opiekun osób starszych / gerontolog

  • Nauczyciel online / trener kompetencji cyfrowych

  • Biotechnolog / inżynier biotechnologii

poniedziałek, 20 października 2025

Wieś coraz bardziej antyunijna.


Coraz bardziej antyunijni stają się rolnicy. „Miastowych” to dziwi, bo przecież są dopłaty z UE, ale mało kto zwraca uwagę, że nie są one indeksowane – w przeciwieństwie do emerytur czy płac, które rosną wraz z inflacją. W rolnictwie inflacja faktycznie znacząco „zjada” realną wartość dopłat unijnych.

1. Dopłaty z UE są (prawie) stałe nominalnie.
Płatności bezpośrednie ustalane są w euro na hektar i zmieniają się bardzo powoli.
Średnia stawka dopłaty bezpośredniej:
• 2016 r. – 245 EUR/ha
• 2023 r. – 246 EUR/ha
• 2025 r. – 250 EUR/ha
Czyli w ciągu 9 lat wzrost zaledwie o ok. 2% nominalnie.

2. Inflacja w tym samym czasie była wielokrotnie wyższa – skumulowana sięgnęła ok. 60%.

Realna wartość dopłaty (siła nabywcza) spadła z ok. 1050 zł do równowartości ok. 600 zł.
Za tę samą dopłatę w euro można dziś kupić średnio o 60% mniej niż 10 lat temu. A koszty nawozów, paliwa, energii i pasz wzrosły o 50–150%.

Rolnicy mają więc poczucie, że zostali „na lodzie”: koszty rosną, wymagania środowiskowe są coraz większe, a wsparcie z Brukseli – realnie coraz mniejsze.

Do tego dochodzi propaganda Kościoła – zapomniane zostały słowa św. Jana Pawła II o budowaniu wspólnoty z Europą – oraz narracja nacjonalistycznych partii: PiS, Konfederacji i ugrupowania Brauna. Nic dziwnego, że wśród rolników narasta złość, frustracja i postawy antyunijne.
Połączenie interesu ekonomicznego z ksenofobiczną, pseudochrześcijańską ideologią głoszoną w wielu kościołach doprowadziło do odwrotu wsi od wartości demokratycznych, wolności jednostki i idei wspólnoty europejskiej. To także dało zwycięstwo pozbawionemu moralności Nawrockiemu.

,

czwartek, 16 października 2025

20 lat propagandy „wina Tuska” – i wciąż nie do końca skutecznej


 

20 lat propagandy „wina Tuska” – i wciąż nie do końca skutecznej

Przez dwie dekady PiS prowadził konsekwentną kampanię propagandową opartą na prostym, chwytliwym haśle: „wszystko to wina Tuska”. Zgodnie z zasadą Goebbelsa, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, przekaz ten miał w końcu przeniknąć do świadomości społecznej. I rzeczywiście – w części społeczeństwa tak się stało.
Nie tylko „ciemny lud” kupił tę narrację. Nawet część wykształconych, prodemokratycznych obywateli dała się złapać w pułapkę emocji i medialnych manipulacji.

A mimo to Donald Tusk i jego partia wciąż trzymają się mocno.

Dlaczego? Bo około jedna trzecia społeczeństwa nadal potrafi myśleć samodzielnie – analizować fakty i oddzielać emocje od rzeczywistości.
Tusk ma wszystko, czego brakuje jego konkurentom: doświadczenie, rozpoznawalność, polityczny instynkt, a przede wszystkim – wizerunek męża stanu. W Polsce to rzadkość. W zasadzie – jedyna.
Koalicja Obywatelska ma dziś najstabilniejszy elektorat spośród wszystkich ugrupowań. Od miesięcy utrzymuje poparcie na poziomie około 30%, idąc łeb w łeb z PiS-em.
I choć Tusk nie jest liderem zaufania publicznego, pozostaje liderem faktycznym. A to w polityce różnica zasadnicza.


Konkurenci Tuska – przegląd słabości

Nie ma sensu rozwodzić się nad liderami nacjonalistycznej prawicy – szkoda klawiatury.

Radosław Sikorski – dziś drugi po Tusku, choć jego pozycja wynika raczej z braku alternatyw niż z realnej siły. Gdyby Rafał Trzaskowski nie przegrał, Sikorski wciąż pozostawałby w cieniu.
Czy jego ewentualne zastąpienie Tuska byłoby dla KO wartością dodaną? Wątpliwe.
Mówi się, że tylko on mógłby porozumieć się z Konfederacją, zwłaszcza z frakcją Mentzena. Ja jednak uważam, że paradoksalnie to właśnie Tusk – pragmatyk – byłby w stanie wejść w ograniczony układ z częścią Konfederacji, jeśli wymagałaby tego realna władza.

Władysław Kosiniak-Kamysz – polityk poprawny, ale bez charyzmy, bez jaj. W epoce, która domaga się wyrazistości, jego umiarkowanie i skłonność do kompromisu wyglądają jak relikt czasów Mazowieckiego.
Do tego jego konserwatyzm w kwestiach społecznych – aborcji czy związków partnerskich – odciął go od liberalnego elektoratu i niebezpiecznie zbliżył do PiS-u. Tak stracił potencjalnych wyborców.

Włodzimierz Czarzasty mógłby być realnym liderem lewicy, gdyby potrafił zaprowadzić porządek we własnym obozie. Dziś formacja, mimo poparcia na poziomie około 10%, jest rozbita na frakcje, z których każda balansuje na granicy progu wyborczego.
Historia przypomina, że w 2015 roku właśnie takie rozbicie oddało władzę PiS-owi.

Adrian Zandberg – dla wielu symbol skrajnej lewicy, z retoryką rodem z PRL-u. Nie potrafi poszerzyć elektoratu poza twarde, ideologiczne jądro.
Styl Zandberga momentami przypomina Wandę Wasilewską...


Upadek Szymona Hołowni

Szymon Hołownia – największe rozczarowanie obozu demokratycznego. Zaczynał z poparciem 2,5 miliona wyborców, dziś ma mniej niż milion. Dlaczego?
Od początku koalicji kierowała nim megalomania – nieustanne podgryzanie Tuska, które zraziło umiarkowanych wyborców.

  • To Hołowni Paweł Nawrocki zawdzięcza zwycięstwo z Trzaskowskim. Hołownia zrobił to świadomie – chciał utrzeć nosa Tuskowi, nie przewidując, że rozpęta falę hejtu między własnym elektoratem a sympatykami KO. Skutek? Absencja części jego wyborców w drugiej turze.

  • Zapaść przyszła, gdy wyszło na jaw nocne spotkanie w domu Adama Bielana – podejrzanego o przekręty idące w setki milionów w NCBiR – z Jarosławem Kaczyńskim.
    Przeprosiny nic nie dały. Ludzie wiedzą, że Marszałek Sejmu w sprawach politycznych spotyka się z liderami partii tylko w swoim gabinecie.

  • Gafa o „zamachu stanu” – dobiła jego wizerunek.

  • Szantaż medialny, by Pełczyńska-Nałęcz – wbrew umowie koalicyjnej – została wicepremierem. To już było przebicie dna.

W efekcie wiarygodność Hołowni legła w gruzach. Stał się karykaturą własnych ambicji.


Najgroźniejszy skutek

Zniechęcony elektorat Hołowni może w akcie frustracji oddać władzę nacjonalistom.
A to byłoby największe zwycięstwo propagandy „wina Tuska”.

środa, 15 października 2025

Fundusze hipoteczne


 

W 2024 roku fundusze hipoteczne w Polsce wypłaciły seniorom niemal 7 mln zł, co oznacza wzrost o 46,5% w porównaniu z rokiem poprzednim. Coraz więcej osób decyduje się na przekazanie swojego mieszkania w zamian za dożywotnią rentę.

Przeciętna miesięczna wypłata dla seniorów wyniosła 1 445,9 zł. Renta przyznawana jest zazwyczaj na okres około 11 lat, co odpowiada przeciętnej długości życia osób korzystających z tego rodzaju wsparcia.

W 2024 roku łączna wartość nieruchomości objętych umowami funduszy hipotecznych osiągnęła poziom 189 mln zł.

Przeciętna wartość nieruchomości wyniosła 468,9 tys. zł, a średnia powierzchnia mieszkania – 51,4 m².

wtorek, 14 października 2025

Afera RARS: góra lodowa polskiej korupcji


 

Afera RARS: góra lodowa polskiej korupcji

Śledztwo w sprawie Afery RARS ujawnia niepokojące fakty o mechanizmach funkcjonowania państwowych zamówień. Osoby prowadzące akcję CBA oraz śledztwo zgodnie twierdzą, że dwaj główni bohaterowie afery, Michał Kuczmierowski i Paweł Szopa, stanowili tylko wierzchołek góry lodowej. To fragment znacznie większej, zorganizowanej grupy przestępczej, której faktyczny szef pozostaje nieznany.

Pojawiają się pytania o najwyższe szczeble władzy. Jeden z prokuratorów, pytany o to, dlaczego nie przesłuchał jeszcze premiera Mateusza Morawieckiego, odpowiada:

„Bo nie wiem, w jakim charakterze go wezwać. Świadka czy podejrzanego”.

Kulisy transakcji z Chin

Jedna ze spraw Afery RARS dotyczy zakupów agregatów prądotwórczych. Paweł Szopa kupował je w Chinach za 69 milionów złotych, podczas gdy rząd płacił za nie aż 350 milionów złotych. Różnica – 281 milionów złotych – trafiała do kieszeni Szopy, a polski budżet tracił równie znaczną kwotę.

Co więcej, rząd mógłby zakupić te agregaty bezpośrednio od producenta, uzyskując większą ilość i lepszą jakość sprzętu. Tymczasem Szopa dostarczał w dużej części niedziałający złom, a władze państwowe były o tym informowane, mimo to nadal kontynuowały zamówienia, przepłacając nawet czterokrotnie lub pięciokrotnie więcej niż wartość towaru.

Warner Bros. Discovery – właściciel TVN – odrzuca ofertę Paramount Skydance


 

Warner Bros. Discovery – właściciel TVN – odrzuca ofertę Paramount Skydance

Właściciel grupy TVN, Warner Bros. Discovery (WBD), odrzucił wstępną ofertę przejęcia złożoną przez Paramount Skydance. Koncern uznał, że zaproponowana cena była zbyt niska.

Paramount proponował 20 dolarów za akcję WBD, co oznaczałoby wycenę całego koncernu na blisko 50 miliardów dolarów. Dla porównania, obecny kurs akcji WBD wynosi 17,76 USD.

Za planowanym przejęciem stoi rodzina Ellisonów.
Larry Ellison, miliarder i założyciel Oracle, znany jest z ultrakonserwatywnych poglądów oraz bliskich relacji z Donaldem Trumpem. W przeszłości był oskarżany o wspieranie działań, które mogły przyczynić się do podburzania zwolenników Trumpa przed atakiem na Kapitol w 2021 roku.
Z kolei jego syn, David Ellison – szef Paramount Skydance – reprezentuje poglądy liberalne i wspierał m.in. kampanię prezydencką Joe Bidena.

Gdyby transakcja doszła do skutku, Donald Trump pośrednio zyskałby wpływ nie tylko na
•  Fox News (Murdochowie)
•  Paramount Skydance (Ellisonowie)
•  Facebook, Instagram, WhatsApp oraz Messenger (Mark Zuckerberg)
•  X/Twitter (Elon Musk)
•  Newsmax Media (Chris Ruddy)

 ale także na

 •  Warner Bros. Discovery – właściciela TVN.

Warto przypomnieć, że w połowie września pojawiały się doniesienia o zainteresowaniu przejęciem WBD przez Netflixa.




poniedziałek, 13 października 2025

Skutki przywrócenia niższego wieku emerytalnego są coraz groźniejsze


 

Skutki przywrócenia niższego wieku emerytalnego są coraz groźniejsze

Dla emerytów, pracujących i całej gospodarki skutki przywrócenia niższego wieku emerytalnego stają się coraz bardziej dotkliwe. Już od początku było wiadomo, że decyzja ta przyniesie negatywne konsekwencje, jednak zwyciężyło myślenie: „jakoś to będzie”.
Dziś widać wyraźnie, że „jakoś to będzie” zmienia się w „tak dalej być nie może”.

Obecnie emerytury stanowią już tylko około połowy przeciętnego wynagrodzenia. Do tego dochodzi ogromna przepaść między świadczeniami kobiet i mężczyzn – wynikająca m.in. z tego, że kobiety przechodzą na emeryturę pięć lat wcześniej.

Dane mówią same za siebie:

  • Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w III kwartale 2025 r.: 8 769,08

  • Emerytury:

    • Grudzień 2022 r. – mężczyźni: 3 628,09 zł; kobiety: 2 468,43

    • Grudzień 2023 r. – mężczyźni: 4 251,56 zł; kobiety: 2 920,98

    • Październik 2025 r. – mężczyźni: 4 818,02 zł; kobiety: 3 321,12

    • Średnia emerytura (ogółem) wyniosła 4 045,20 zł brutto.

Żaden rząd nie jest w stanie zrównoważyć tych różnic, ponieważ jedynym realnym rozwiązaniem jest podniesienie wieku emerytalnego – a na taki krok nie zdecyduje się żadne ugrupowanie polityczne.

Coraz więcej osób szuka ratunku

W obliczu pogarszającej się sytuacji finansowej coraz więcej seniorów odracza moment przejścia na emeryturę, a część rezygnuje z trzynastek i czternastek, by uniknąć płacenia podatku dochodowego od dodatkowych zarobków z pracy. To wyraźny sygnał alarmowy dla państwa.

Czas na działania

Rząd powinien wprowadzić silne zachęty do dłuższej aktywności zawodowej, zarówno finansowe, jak i systemowe. W przeciwnym razie koszty opieki społecznej będą gwałtownie rosnąć, a wielu emerytów może zostać eksmitowanych z mieszkań, zmuszonych do rezygnacji z leczenia czy innych podstawowych potrzeb.
Brak zdecydowanych działań może doprowadzić do poważnych konsekwencji społecznych i finansowych, które odczują wszyscy – nie tylko emeryci.

czwartek, 9 października 2025

Dynamiczny wzrost wpływów Fundacji Osuchowa Grzegorza Brauna


 

Dynamiczny wzrost wpływów Fundacji Osuchowa Grzegorza Brauna

Fundacja Osuchowa, powiązana z posłem Konfederacji Grzegorzem Braunem, odnotowała w 2024 r. rekordowy wzrost wpływów z odpisu 1,5% podatku dochodowego. Na jej konto trafiło aż 835,3 tys. zł, co oznacza wzrost o 72% w porównaniu z rokiem poprzednim. W ciągu zaledwie pięciu lat wpływy z tego tytułu zwiększyły się ośmiokrotnie, co czyni Fundację jedną z najszybciej rosnących organizacji pożytku publicznego w Polsce.

Fundacja uzyskała status organizacji pożytku publicznego (OPP) w 2018 r., co umożliwia jej pozyskiwanie środków z odpisów podatkowych. Zbieg działalności Fundacji z aktywnością polityczną jej założyciela, w tym z kampaniami wyborczymi, rodzi jednak pytania o przejrzystość granic między działalnością społeczną a polityczną.

Zgodnie z ustawą o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, organizacje posiadające status OPP nie mogą prowadzić agitacji politycznej ani działań promujących partie lub kandydatów. Jeżeli działania Fundacji Osuchowa — poprzez treści publikowane, wydarzenia czy finansowanie projektów — w praktyce wzmacniają wizerunek polityka lub partii, może to być uznane za naruszenie zakazu prowadzenia działalności politycznej.

W tej sytuacji zasadne wydaje się pytanie, czy działalność Fundacji nie przekracza dopuszczalnych granic ustawowych. Analiza tego zagadnienia mogłaby leżeć w gestii Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) lub odpowiednich organów nadzoru nad organizacjami pożytku publicznego. PKW powinna rozważyć, czy finansowanie lub działalność o charakterze społecznym, a faktycznie wzmacniająca przekaz polityczny, nie stanowi obejścia przepisów o finansowaniu partii politycznych i kampanii wyborczych.

środa, 8 października 2025

Konfederacja w wydaniu Mentzena ma dwie twarze.


Konfederacja w wydaniu Mentzena ma dwie twarze.

Z jednej strony — to partia skrajnie liberalna gospodarczo, wręcz w duchu XIX-wiecznego leseferyzmu. Z drugiej — to środowisko głęboko nacjonalistyczne i bardzo konserwatywne obyczajowo.

Ale w jednym z Mentzenem trudno się nie zgodzić: jeśli nie ograniczymy wydatków socjalnych — i to radykalnie — Polska w końcu zbankrutuje.
Taki scenariusz wcale nie jest nierealny.

Za rządów PiS nastąpiła eksplozja programów socjalnych. Tusk nie tylko nie zatrzymał tego trendu, ale wręcz go kontynuuje. Obie główne siły polityczne licytują się na rozdawnictwo. Efekt? Coraz bliżej do finansowej katastrofy. 

A prawda jest taka, że nie bardzo wiadomo, gdzie można ciąć wydatki:

  • Zbrojenia — 200 mld

  • Ochrona zdrowia — 293 mld

  • Emerytury — 406 mld

  • Płace w budżetówce — 77 mld

  • Świadczenia socjalne — 470 mld

No więc gdzie? Którą z tych pozycji realnie można ruszyć, nie wywołując politycznej burzy albo społecznego buntu?

To jest pytanie, na które żadna partia dziś nie ma odwagi odpowiedzieć.

Po 23 latach życia w piekle – wreszcie sprawiedliwość.


Przez 23 lata traktowali go jak niewolnika. Oto finał głośnej historii.

Mikołaj Jerofiejew – Rosjanin, który w 1989 roku przyjechał do Polski – przez ponad 23 lata był zmuszany do pracy na fermie drobiu pod Legnicą. Bez wypłaty, bez wolności, z jedzeniem i papierosami zamiast pensji. Pracował po 16 godzin dziennie, był poniżany i wykorzystywany.

W 2020 roku jego dramat przerwali Ewa i Krzysztof Tyszkiewiczowie, którzy pomogli mu uciec i odzyskać wolność.

Dziś zapadł wyrok: Alicja Ś. została skazana na 4,5 roku więzienia i 800 000 zł odszkodowania. Sprawa jej męża została umorzona – zmarł wcześniej.

W 2022 roku Mikołaj Jerofiejew otrzymał polskie obywatelstwo.

Po 23 latach życia w piekle – wreszcie sprawiedliwość.

wtorek, 7 października 2025

11 mandatów łamie proporcjonalność wyborów.


11 mandatów łamie proporcjonalność wyborów. 

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, art. 96 ust. 2, mówi jasno:

„Wybory do Sejmu są powszechne, równe, bezpośrednie i PROPORCJONALNE

Ta proporcjonalność się zmienia - ludzie migrują Jej techniczną stroną zajmuje się Państwowa Komisja Wyborcza, która – na podstawie liczby mieszkańców – oblicza tzw. normę przedstawicielską: ilu obywateli przypada na jeden mandat poselski.

W 2022 roku PKW wyliczyła: 36 075 160 mieszkańców ÷ 460 posłów = 78 424 mieszkańców na mandat.

Teraz proste obliczenia, z których wynikało coś bardzo nie na rękę rządzącym.
Według wyliczeń PKW proporcjonalność wymagała przesunięcia mandatów między okręgami – część z nich należało odjąć z regionów wyludniających się (głównie wschód i południe), a dodać tam, gdzie ludności przybywa (duże miasta i okolice Warszawy).

PKW zaproponowała zmiany w 22 okręgach. Bilans?

–11 mandatów w jednych regionach, +11 w innych.

W sumie różnica 11 mandatów – dokładnie tyle, ile w tytule.

Zyskałyby duże ośrodki: Warszawa (I i II), Wrocław, Kraków, Gdańsk, Poznań.

To naturalne zjawisko demograficzne, które w normalnym trybie wymagałoby decyzji Sejmu o korekcie załącznika do Kodeksu wyborczego. PKW nie może tego zrobić sama – może tylko zaproponować.

Ale Sejm – wówczas zdominowany przez PiS – propozycji PKW nie przyjął. Pismo z 2022 roku zostało po prostu przemilczane.

Dlaczego?
Bo każda zmiana mandatów zmienia także wagę głosu. A w systemie proporcjonalnym, przy tej samej liczbie głosów, jeden mandat więcej w Warszawie czy Poznaniu oznaczałby, że duże miasta – gdzie PiS notorycznie przegrywa – dostałyby więcej reprezentantów.
Zamiast więc zaktualizować mapę wyborczą do realiów 2023 roku, wybory odbyły się według podziału sprzed dekady.
Nieproporcjonalnie, zgodnie z ustawą, ale niezgodnie z konstytucją. 

Przewodniczący PKW, sędzia Sylwester Marciniak, zrobił swoje.

Ale Sejm – choć powinien – nie musiał.

I nie zrobił.

Ciekawe jaki będą przepływ na 3 miesiące przed wyborami w 2027 roku?

PS 

Oto propozycje zmian liczby mandatów w wybranych okręgach aby zachować proporcjonalność wyborów w Polsce:

Nr okręgu Okręg Obecna liczba mandatów Propozycja (według PKW) Zmiana względem obecnej
1 Legnica 12 11 –1
2 Wałbrzych 8 7 –1
3 Wrocław 14 15 +1
5 Toruń 13 12 –1
6 Lublin 15 14 –1
7 Chełm 12 11 –1
9 Łódź 10 9 –1
13 Kraków II 14 15 +1
19 Warszawa I 20 21 +1
20 Warszawa II 12 14 +2
23 Rzeszów 15 16 +1
25 Gdańsk 12 13 +1
26 Słupsk 14 15 +1
31 Katowice I 12 11 –1
32 Katowice II 9 8 –1
33 Kielce 16 15 –1
34 Elbląg 8 7 –1
37 Konin 9 10 +1
38 Piła 9 10 +1
39 Poznań 10 11 +1




Patrząc na działania rządu, trudno oprzeć się wrażeniu, że – jak kultowy monolog w „Rejsie” – „nuda, nie się nie dzieje”.


Patrząc na działania rządu, trudno oprzeć się wrażeniu, że – jak kultowy monolog w „Rejsie” – „nuda, nie się nie dzieje”.

Czas ucieka, a z każdym miesiącem maleją szanse, że rząd zdoła odzyskać kontrolę nad jakąkolwiek skuteczną narracją polityczną.

Obywatele mają dość czekania:
– na przywrócenie praworządności,
– na rozliczenie zła PiS,
– na równe prawa dla wszystkich,
– na związki partnerskie i pełnię praw mniejszości.

Nawrocki nie może być wymówką. Niech odrzuca ustawy rządu – ale niech wreszcie coś się dzieje. 

Społeczeństwo poprze działania, nawet jeśli przywracanie praworządności będzie oznaczało pominięcie ustaw uchwalonych niezgodnie z konstytucją przez PiS 
To nie byłoby złamanie prawa – mamy przecież orzeczenia Sądu Najwyższego, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Wszyscy jesteśmy zobowiązani do ich wykonywania. Nawet bez dodatkowych ustaw.

To działanie muszą nastąpić najpóźniej do końca pierwszego półrocza 2026 roku.
Po tym czasie liberałowie i centryści - nie godzący się na nacjonalizm - rozczarowani biernością i brakiem odwagi rządu, zaczną szukać innych ofert politycznych, innych liderów, innych rozwiązań.
A jeśli ich nie znajdą – zostaną w domach.
Na to właśnie liczą Kaczyński, Bosak i Braun.




Sędzia Żurek – koszmar partii Kaczyńskiego


Sędzia Żurek – koszmar partii Kaczyńskiego

PiS znów odpalił swoją machinę propagandową. W nowym spocie wyborczym straszy Polaków „dyktatem Tuska i Żurka”, oskarżając rząd o odbieranie sądom niezależności. Retoryka znana aż do znudzenia: emocje zamiast faktów, manipulacja zamiast argumentu. Partia, która przez osiem lat rozmontowywała niezależność sądów, dziś próbuje wmówić wyborcom, że to właśnie ona stoi na straży sprawiedliwości.

Ataki na sędziego Żurka nie są przypadkowe. To czysty strach przed rozliczeniem. Żurek – symbol niezależności w czasach, gdy niezależność była karana – dziś ma wreszcie narzędzia, by postawić przed odpowiedzialnością tych, którzy zrobili z wymiaru sprawiedliwości partyjny folwark. Nawet jeśli te narzędzia są wciąż stępione przez PiS, wystarczą, by ruszyć lawinę. Lawinę, która może pochłonąć Obajtka, Bielanka, a w końcu i samego Kaczyńskiego – za dwie wieże, które miały unieść jego imperium, a dziś symbolizują jego upadek.

Pretekstem do tej kampanii jest rozporządzenie, które w rzeczywistości nie znosi losowego przydziału spraw, lecz pozwala sądom lepiej organizować pracę. Ale PiS woli karmić wyborców lękiem niż logiką. Bo strach działa. Fakty – już niekoniecznie.

Prawda jest prosta: Kaczyński i jego ludzie panicznie boją się niezależnych sądów. Bo niezależny sąd to koniec bezkarności. Koniec epoki, w której partia mogła wszystko, a odpowiedzialność nie dotyczyła nikogo. Dlatego dziś PiS buduje narrację o „dyktacie Żurka” – by zasłonić własne grzechy i przygotować sobie alibi na czas rozliczeń.

Potwory: Historia Eda Geina.


 Obejrzałem Potwory: Historia Eda Geina.

Zawsze myślałem, że jestem odporny na obrzydliwości. Że potrafię patrzeć na zło z dystansem, z chłodną ciekawością. Ale się pomyliłem.
Ten film wywołał we mnie coś, czego się nie spodziewałem — mieszaninę obrzydzenia, smutku i dziwnego współczucia wobec świata, który potrafi zrodzić takie potwory.

Z początku zastanawiałem się, po co w ogóle tak szczegółowo i brutalnie opisywać życie człowieka, który na zawsze przekroczył granice człowieczeństwa.
Dopiero później dowiedziałem się, że Ed Gein był inspiracją dla całej galerii artystów:

Deranged
Teksańska masakra piłą mechaniczną Tobe’a Hoopera
Psychoza Alfreda Hitchcocka
Dom tysiąca trupów i Bękarty diabła Roba Zombie
Milczenie owiec Jonathana Demmego — gdzie stał się pierwowzorem postaci stworzonych przez Thomasa Harrisa, takich jak Zębowa Wróżka z Czerwonego smoka czy Buffalo Bill z Milczenia owiec.

Dowiedziałem się też, że istnieje zespół grindcore’owy noszący jego imię,
a kilkanaście utworów muzycznych wprost odnosi się do jego historii.

I wtedy pomyślałem, że może coś jest ze mną nie tak — skoro próbuję zrozumieć, dlaczego świat wciąż wraca do tego potwora.
Może to nie tylko fascynacja złem, ale raczej próba oswojenia własnego lęku.

Choć Polacy nadal darzą Amerykanów zaufaniem, relacje polsko-amerykańskie wyraźnie się pogorszyły.


Choć Polacy nadal darzą Amerykanów zaufaniem, relacje polsko-amerykańskie wyraźnie się pogorszyły. Spadek pozytywnych ocen oraz rosnące obawy wobec polityki USA wskazują na zmianę w postrzeganiu tej relacji przez polskie społeczeństwo.

W kwietniu 2025 roku CBOS opublikował badanie, które pokazało znaczący spadek pozytywnych ocen stosunków polsko-amerykańskich. Zaledwie 31% Polaków oceniło te relacje jako dobre, podczas gdy dwa lata wcześniej było to aż 80%. To spadek o 50 punktów procentowych – bardzo wyraźny sygnał zmiany nastrojów.

Wzrost obaw wobec polityki USA
Badanie wskazuje również na rosnące obawy Polaków wobec polityki Stanów Zjednoczonych. Tylko 20% respondentów uznało wpływ USA na świat za „w przeważającej mierze pozytywny”, podczas gdy dwa lata wcześniej odsetek ten wynosił 52%.
Ponadto 60% Polaków wyraża niepokój związany z drugą kadencją Donalda Trumpa.

Zarówno dane, jak i intuicja podpowiadają, że powrót Donalda Trumpa stanowi istotny czynnik wpływający na te zmiany — jego polityka zwiększyła poczucie niepewności i osłabiła zaufanie do Stanów Zjednoczonych.

Wniosek
Choć w zakresie bezpieczeństwa pozostajemy w dużej mierze zależni od USA, powinniśmy konsekwentnie dążyć do wzmocnienia europejskich zdolności obronnych i zmniejszenia tej zależności – zarówno poprzez działania w ramach Unii Europejskiej, jak i poprzez własną politykę narodową.



poniedziałek, 6 października 2025

W czym Kaczyński jest lepszy od Tuska?


 

W czym Kaczyński jest lepszy od Tuska?

Kaczyński ma jedną niebywałą umiejętność: potrafi przekonać ludzi, że białe jest czarne.
Tusk — przeciwnie — nie potrafi przekonać ludzi nawet do prawdy.

Weźmy umowę Mercosur.
Kiedy ją negocjowano, Kaczyński przekonywał, że to świetne rozwiązanie dla Polski.
Dziś z kamienną twarzą opowiada, że „walczył”, że „blokował”.
I co?
Ludzie wierzą.
Bo uważają, że Kaczyński jest zesłany przez Boga.

Zielony Ład?
To nie Tusk, tylko Kaczyński, Szydło i Morawiecki popierali go z pełnym entuzjazmem w Brukseli.
Komisarz rolnictwa z PiS, Janusz Wojciechowski, sam mówił, że Zielony Ład to program PiS realizowany w UE.
Nagrania są. Posłuchajcie.

A kiedy rolnicy zorientowali się, że Zielony Ład uderza w nich prosto w kieszeń — PiS w sekundę zrobił woltę.
Teraz walka z Zielonym Ładem to główny punkt programu Kaczyńskiego.
I co?
Znowu wielu łyknęło.
Wyparli, że to właśnie PiS ten Zielony Ład współtworzył.

A ukraińskie zboże?
To rząd PiS się na nie zgodził, mimo że Tusk ostrzegał.
Co wtedy mówił Kaczyński? „Nie będzie problemu.”
Nagrania są.
A jak przyszła katastrofa, to co?
PiS nagle stał się antyukraiński.
I znowu — ludzie zapomnieli, że to PiS zalał Polskę zbożem.
A dziś? Winią Tuska.
Polacy mają szmergla? Na to wychodzi.

A teraz spójrzmy na cwaniaczka Morawieckiego.
Wrzucił ponad 400 miliardów złotych długu do Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskiego Funduszu Rozwoju.
Po co?
Żeby rozdawać kasę poza budżetem.
W papierach wszystko grało — budżet cacy, sukces, fanfary.
A w rzeczywistości? Lewizna.

Dziś, gdy nowy rząd sprząta ten bajzel i rozlicza to zgodnie z prawem,
PiS nagle odgrywa troskę o finanse publiczne.
Śmiech przez łzy.

Fakty są takie:
Rząd PiS podwoił zadłużenie Polski względem tego, co zostawił Tusk.
A decyzje Morawieckiego o pompowaniu kasy w konsumpcję rozkręciły inflację dwa razy wyższą niż u sąsiadów.
I wiecie co?
Dla nich to było wygodne.
Bo inflacja napędzała wpływy do budżetu.
Im wyższe ceny — tym więcej kasy do rozdania.
Piękne, błędne koło.

Efekt?
Za rządów PiS ceny wzrosły o 41%.
Prawie o połowę.
A ludzie? Nic.

Bo Kaczyński i Morawiecki dobrze wiedzieli, że jak ludzie widzą więcej zer na pasku, to nie zauważą, że te zera są nic nie warte.
W ekonomii to się nazywa iluzją nominału albo iluzją pieniądza.
Ludzie myślą w płacach bieżących. 
Myślimy o sumie pieniędzy, a nie o wartości tych pieniędzy. Nie dostrzegamy zmian realnych tak dobrze, jak widzimy zmiany nominalne.

A ludzie? Nic. Nie wiedzą, że są nieustannie robieni przez PiS w balona. 






Symptomy ostrzegawcze, które często poprzedzają udar mózgu, zawał serca lub niewydolność serca.


Naukowcy zidentyfikowali cztery główne symptomy ostrzegawcze, które często poprzedzają udar mózgu, zawał serca lub niewydolność serca. Wyniki badań są jednoznaczne – ponad 99% pacjentów miało co najmniej jeden czynnik ryzyka, zanim doszło do poważnego zdarzenia sercowo-naczyniowego.

Cztery główne czynniki ryzyka:
• Nadciśnienie tętnicze
• Wysoki poziom cholesterolu
• Podwyższony poziom glukozy we krwi
• Palenie tytoniu

Najczęstszym problemem okazało się nadciśnienie tętnicze, które występowało u 95% badanych osób.
Eksperci podkreślają, że regularne monitorowanie stanu zdrowia oraz zmiana stylu życia mogą znacząco zmniejszyć ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia. Obejmuje to kontrolę ciśnienia tętniczego, poziomu cholesterolu i glukozy, a także rezygnację z palenia tytoniu.
Wnioski naukowców są jasne: nawet niewielkie zmiany w codziennych nawykach mogą skutecznie zapobiec udarowi lub zawałowi serca.